Sam Irving powiedział, że "chwali sobie wizytę w Polsce" i nie zetknął się z wrogą reakcją, z wyjątkiem gazet, które robią wokół jego wizyty "niepotrzebny szum na cudze zlecenie". Przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Piotr Kadlcik stwierdził natomiast, że "w Polsce idee głoszone przez Irvinga brzmią szczególnie absurdalnie i są nie do przyjęcia". - Sam przyjazd Brytyjczyka monitorujemy jedynie pod kątem jego ewentualnej obecności na terenie obiektów należących do Gminy Żydowskiej w Warszawie. Na te obiekty wycieczka pana Irvinga nie zostanie wpuszczona - zapowiedział Kadlcik. Dyrekcja Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince zapowiada natomiast, że jeżeli Irving będzie zachowywał się tam "godnie i spokojnie" to ograniczy się ona do monitorowania jego wizyty. - Nie wiemy, kiedy David Irving wybiera się do Treblinki. Myślę, że nie ma w tej chwili podstaw prawnych, by tę osobę zatrzymać czy uniemożliwić jej wizytę w tym miejscu. Jeżeli Irving zjawi się w Treblince, będziemy monitorować jego wizytę. Ważne jest, aby zachować spokój - powiedział Andrzej Matuszewicz, dyrektor Muzeum Regionalnego w Siedlcach, któremu podlega Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince. Jego zdaniem, najlepiej byłoby gdyby w ogóle do tej wizyty nie doszło. - Jeżeli do niej dojdzie, ufam, że Irving zachowa się godnie, zachowa powagę, na jaką to miejsce zasługuje. Chcielibyśmy za wszelką cenę uniknąć sytuacji trudnych dla nas wszystkich. Liczę na to, że ta kontrowersyjna osoba zdaje sobie sprawę, jakim miejscem jest Muzeum Walki i Męczeństwa, co się stało w Treblince i że w tym miejscu należy zachowywać się ze szczególnym taktem, kulturą, powściągliwością i skupieniem - podkreślił Matuszewicz. Muzeum w Auschwitz ogłosiło we wtorek, że prawo do oprowadzania grup po tym muzeum mają tylko licencjonowani przewodnicy, z czego wynika, że Irving nie ma takiego prawa. W Treblince sytuacja jest jednak inna, regulamin muzeum nie określa warunków zwiedzania placówki, nie ma też sprecyzowanych zasad oprowadzania grup gości po muzeum, nie ma w nim instytucji przewodników. - U nas pracuje wszystkiego 10 osób, a obszar pod naszym nadzorem to 132 hektary. Nie mamy, tak jak w Auschwitz, przewodników, teren muzeum jest otwarty, nie tak jak w Oświęcimiu - odrutowany - wyjaśnia trudności w monitorowaniu wizyty Irvinga dyrektor muzeum w Treblince Edward Kopówka. Kopówka zapowiedział, że jeżeli podczas wizyty Irvinga z grupą towarzyszących mu osób dojdzie do "nieodpowiedniego zachowania", to poprosi o pomoc policję. - Chodzi np. o rozdawanie ulotek rewizjonistycznych czy głoszenie rewizjonistycznych poglądów, wykonywanie gestów nawiązujących do nazistowskich tradycji. Trudno w tej chwili cokolwiek przewidzieć, ale chodzi o jakiekolwiek gesty, które świadczyłyby o negowaniu nazistowskich zbrodni - dodał Kopówka. Irwing przyleciał do Polski w poniedziałek. Wraz z grupą osób zamierza odwiedzić m.in. obóz koncentracyjny w Treblince, kwaterę Hitlera w Wilczym Szańcu, kwaterę Himmlera, getto, dawną siedzibę Gestapo w Warszawie. Irving twierdzi, że jego wyprawa do Polski ma "charakter studyjny" i ma potrwać do 30 września. Nieprzychylne komentarze na jego temat w prasie Irving tłumaczy tym, że "są ludzie przygotowani na to, by wydać duże pieniądze, aby go uciszyć". - Trudno przeżyć życie bez trafienia na czyjąś czarną listę. Dlaczego zatem miałbym się martwić tym, że mogę być na czarnej liście polskiej prokuratury? Przestrzegam polskiego prawa, podobnie jak inni uczestnicy mojej grupy - powiedział. Irving dodał, że "nie widzi żadnego problemu z odwiedzeniem któregoś z obozów koncentracyjnych w Polsce", choć wcześniej dawał do zrozumienia, że nie wybiera się do Auschwitz, o którym mówił, że przypomina mu Disneyland. Jego zdaniem, etykietka "negacjonisty Holokaustu" jest nieprawdziwa i przyklejana mu przez tych, którzy nie czytali jego książek. Pobyt Irvinga w Polsce i jego wypowiedzi monitoruje pion śledczy IPN. Instytut jest gotowy do "czynności procesowych", jeśli zaneguje on zbrodnie nazistów. Według ustawy o IPN, kto "publicznie i wbrew faktom" zaprzecza zbrodniom nazistowskim lub komunistycznym, podlega grzywnie lub karze do trzech lat więzienia.