Mieszkańcy kilku wsi na Mazowszu uważają, że w pobliżu ich domów od lat kwitnie śmieciowy biznes. Proceder jest zagrożeniem dla wód gruntowych i życia ludzi. Poza tym malownicze tereny okolic Kałuszyna, Olszewic czy Mrozów zdaniem mieszkańców zmieniają się w jedno wielkie wysypisko. - Tu był bardzo dobry klimat, mikroklimat. A w tej chwili tego nie ma. Ogromny smród unosił się na tym terenie. Nie można było otworzyć okna ani drzwi, bo człowiek się dusił. Z oczyszczalni ścieków tak nie daje jak z tych kopalni, co są już zakopane - mówią "Interwencji" Anna i Stanisław Olszewscy, mieszkańcy Olszewic. - To jest degradacja wód, degradacja środowiska, okolicznych miejsc, lasów - twierdzi Marianna Śledziewska, sołtys Olszewic. - Najczęściej są to odpady albo zmieszanego gruzu budowlanego, albo ziemi, albo odpadów komunalnych, które są następnie przysypywane warstwą ziemi lub gruzu - dodaje Grzegorz Jarzyna z Inspektoratu Ochrony Środowiska w Mińsku Mazowieckim. "Jak podatek trzeba płacić, to coś trzeba robić" Właścicieli wyrobisk w okolicach Kałuszyna jest wielu. Większość z nich według mieszkańców składuje tam śmieci. Jednym z nich jest Jan M., któremu prokuratura i sąd udowodniły nielegalne składowanie śmieci. Wyrok jest nieprawomocny. Jana M. "Interwencja" spotkała na drodze do jego wyrobiska, na którym, mimo zakazu, trwają prace. Jan M.: - Ja żadnego komentarza nie udzielam, nic się nie dzieje. Reporter: - Nie są odpadami wyrobiska wypełniane? - Nie. - Ale jest wyrok, nieprawomocny, ale jest. - Wie pan, u nas byle łachudra może namieszać, a potem to wyprostować, to się wszyscy wszystkiego boją. - Ale ciężarówki do pana jeżdżą jeszcze... - Jeździć jeżdżą. Ja mam pozwolenie, fotowoltaikę będziemy robić teraz. - Ale w gminie się dowiedzieliśmy, że pan już tam nie może żadnej działalności prowadzić. - Panie, jak podatek trzeba płacić, to coś trzeba robić. - A z tymi podatkami też u pana różnie bywa... - Wie pan, jak się nie robi, jak jest zakaz prowadzenia, to i się podatków też nie płaci, nie? "Do kogo mamy się jeszcze zwrócić?" - Mam sygnały od mieszkańców, że ten proceder trwa. Może nie w sposób dzienny, ale zgłaszają do mnie mieszkańcy, że tam się pojawiały jakieś ciężarówki w nocy. A nikt sobie raczej przejażdżek po pustkowiach ciężarówkami nie robi? - komentuje Arkadiusz Czyżewski, burmistrz Kałuszyna. - Ekologia o sprawie wie, samorząd wie, sanepid wie, więc do kogo mamy się jeszcze zwrócić? Do Boga chyba - mówi Anna Olszewska, mieszkanka Olszewic. - Powołali biegłego, który w swojej opinii stwierdził, że te śmieci miały istotny wpływ na środowisko, w tym na wody podziemne - informuje Marcin Zagórski, rzecznik policji w Mińsku Mazowieckim. Chcą usunięcia odpadów Mieszkańcy od lat proszą urzędników o interwencję. Ci mają związane ręce, bo mimo doniesień, że śmieci są tu wywożone, śladu po nich nie ma. "Interwencja" dotarła do fotografii i nagrań z materiału dowodowego, na którym opierają się m.in. śledczy. Widoczne na nich góry odpadów komunalnych dziś są przykryte gruzem i ziemią. - Na podstawie naszych ustaleń, po naszych kontrolach, marszałek województwa wydał decyzję administracyjną skutkującą opłatą podwyższoną za magazynowanie odpadów, wielomilionową - podkreśla Grzegorz Jarzyna z Inspektoratu Ochrony Środowiska w Mińsku Mazowieckim. Mazowiecka policja nadal prowadzi postępowania w sprawie nielegalnego składowania śmieci. Mieszkańcy liczą, że proceder zwożenia do Kałuszyna śmieci ustanie. Chcą także, żeby do tej pory zwiezione odpady zostały stąd usunięte. Tylko nie wiadomo, kto miałby się tym zająć.