Maszynista pociągu Beskidy, który z Warszawy jechał do Bielska Białej, zatrzymał skład tuż po wyjeździe z Dworca Centralnego. Do zdarzenia doszło o godzinie 7:15. - Semafor pozwalał maszyniście na jazdę z największą dozwoloną prędkością. Na tym odcinku między Warszawą Centralną a Warszawą Zachodnią prędkość rozkładowa wynosi 70 km/h. Natomiast ułożona droga przebiegu, czyli zwrotnice ułożone na bok, zobowiązywały do ograniczenia prędkości do maksymalnie 40 km/h - tłumaczył Leszek Miętek z Kolejowych Związków Zawodowych. Na miejscu pracuje specjalna komisja, której przyjazdu zażądał maszynista. Identyczna sytuacja miała miejsce w Babach prawie rok temu. Brawa dla maszynisty. Włącz się do dyskusji To nie pierwszy taki przypadek To kolejna taka sytuacja, jaka miała miejsce w ostatnich miesiącach. 18 kwietnia rano maszynista PKP Cargo zablokował ruch na linii kolejowej między Piotrkowem Trybunalskim a stacją Baby w Łódzkiem. Odmówił wjechania na jeden z rozjazdów z powodu sprzecznych wskazań semaforów. Jeden z nich miał wskazywać, że droga jest wolna, a drugi, że "droga jest wolna ze zmniejszoną szybkością". Maszynista zatrzymał pociąg, odmówił dalszej jazdy i zażądał przybycia komisji, która miała sprawdzić wskazania sygnalizacji. Na trasie utknęło ok. 10 pociągów. PKP Cargo w wydanym oświadczeniu podały, że maszynista postąpił prawidłowo i że komisja kolejowa potwierdziła nieprawidłowości wskazań semaforów. Przewoźnik poinformował także, że prezes PKP Cargo podziękował maszyniście, Edwardowi Pryczkowi, za odpowiedzialną postawę.