- Taki film można nakręcić w imię polityki historycznej, odpowiada wybitna polska reżyserka. - Ale rzadko w ten sposób rodzą się wybitne dzieła. Można się wręcz obawiać propagandówki. (...) Zależność filmowców od polityków rzadko kiedy prowadzi do wielkiej sztuki. A w Polsce (...) trudno zrobić film bez wsparcia państwa. Telewizja publiczna, Ministerstwo Kultury, Instytut Sztuki Filmowej są jednak upolitycznione. Więc pojawia się obawa, że filmy wspierane przez państwo nie ustrzegą się przed spełnianiem zamówienia ideologicznego - powiedziała "Dziennikowi" Agnieszka Holland. Gdyby jednak ktoś się do pani zgłosił z ofertą zrobienia takiego filmu? - pyta "Dziennik". - Musiałabym wyłowić z tej całej polifonicznej opowieści jakąś historię, którą umiałabym opowiedzieć, odpowiada Holland. - No i trzeba byłoby znaleźć pieniądze. Przeciętny film kosztuje 2 miliony dolarów, czyli 4 miliony złotych. Ale film o Powstaniu byłby kosztowniejszy: jakieś 20 milionów, a przy skomplikowanych efektach specjalnych, nawet dużo, dużo więcej. Takich pieniędzy na film w Polsce nie ma, nawet u państwowego mecenasa. (...) A trudno namówić zachodniego producenta, żeby wyłożył pieniądze na film o polskim powstaniu. To nie jest dla nich temat sexy.