Twórca filmów "Nosferatu wampir" i "Zagadka Kaspara Hausera" przyjechał do stolicy na festiwal filmowy Planete Doc Review, którego 7. edycja rozpoczęła się w piątek. Na konferencji w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej 67-letni Herzog wspominał m.in. swoje relacje z Ryszardem Kapuścińskim. Nazwał autora "Hebanu" "jednym z najwybitniejszych pisarzy, jakich Polska miała w ciągu ostatnich kilku dekad". - To nie jest moja pierwsza wizyta w Warszawie. Byłem tu już, by spotkać się z Ryszardem Kapuścińskim. Planowaliśmy wspólną pracę nad filmem, produkcją science-fiction kręconą w Afryce. Niestety, szybko okazało się, że realizacja takiego projektu, w Afryce byłaby zbyt niebezpieczna - opowiadał niemiecki artysta. Herzog odniósł się także do dokonań polskich twórców filmów dokumentalnych. Jak powiedział, "w latach sześćdziesiątych, siedemdziesiątych polski dokument odgrywał ogromnie ważną rolę". - Polacy osiągnęli szczyty tego, czego można dokonać w obszarze filmu dokumentalnego - ocenił. Przyznał, że w ostatnich latach nie śledził uważnie dokonań polskich dokumentalistów. - Nie oglądałem "Królika po berlińsku". Słyszałem jednak o nim wiele dobrego, że to film bardzo interesujący - powiedział. Werner Herzog nazwał siebie "poetą kina, który wielką wagę przywiązuje do roli wyobraźni". Pytany, ile z niego samego, jako autora filmów, jest w tych filmach obecne, odparł: "Nie robię filmów o sobie samym". - Oczywiście, jest echo mojej osobowości w filmach, które realizuję. Jednak unikam autorefleksji w filmie - zaznaczył. W życiu, jak powiedział, unika "nawet spojrzeń w lustro". - Nie lubię tego. Jak kot. Gdy kota postawi się przed lustrem, on natychmiast odwróci głowę i odejdzie. Kot nie lubi zaglądać w swoje własne oczy - mówił Herzog na konferencji prasowej. Dodał, że nie jest zwolennikiem twórczości reżyserów, którzy w swych filmach "krążą wciąż w zasadzie wokół własnej osoby, czy też malarzy, którzy przez całe życie tworzą autoportrety". - Ja nie badam poprzez filmy siebie samego. Nie sprawdzam, w którym miejscu znajdują się moje limity, ograniczenia - powiedział. Herzog - twórca wielu znakomitych dokumentów, ostatnio m.in. nominowanych do Oscara "Spotkań na krańcach świata" - uważa, że przed dokumentalistami stoi obecnie ważne zadanie: redefiniowanie granicy pomiędzy rzeczywistością a fikcją w filmie, co - według Herzoga - nie jest współcześnie "całkiem oczywiste". Artysta zwrócił uwagę na rozwój nowoczesnych form komunikacji na przestrzeni ostatnich 20 lat. Chodzi np. o techniki cyfrowe, rzeczywistość wirtualną, programy telewizyjne typu reality show - wymieniał. - Programy typu reality wcale nie pokazują rzeczywistości - uważa Herzog. Reżyser wspominał też wydarzenie sprzed kilkunastu lat, do którego doszło podczas jego pobytu w Stanach Zjednoczonych. - W Los Angeles 13- czy 14-letni chłopak zastrzelił przypadkową parę wychodzącą z restauracji. Krzyczał przy tym: "This is for real!" (To się dzieje naprawdę! - przyp. red.). Chciał chyba podkreślić, że to nie była gra wideo, że broń i kula były prawdziwe - opowiadał Herzog. - Dziś ten człowiek ma około 30 lat. Ja bardzo chciałbym go spotkać i porozmawiać z nim - wyznał reżyser. Najnowszy projekt Herzoga to film dokumentalny realizowany w Alpach we Francji, w którym reżyser zastosuje techniki 3D. Dokument ma być poświęcony bardzo starym malowidłom naskalnym, odnalezionym kilkanaście lat temu w jednej z tamtejszych jaskiń. - Właśnie wróciłem z planu we Francji. Nikt do tej pory nie wchodził do tamtej jaskini, z wyjątkiem kilku naukowców. Nic nie wiemy o ludziach, którzy stworzyli te malowidła, o ich materialnej kulturze. Mnie to fascynuje. Oprócz malowideł, jest w tej jaskimi piękna konfiguracja stalaktytów i stalagmitów. Myślę, że to będzie wyglądać wspaniale w 3D - mówił Herzog. Dyrektor festiwalu Planete Doc Review, Artur Liebhart, powiedział na konferencji, że starania twórców festiwalu o wizytę Herzoga trwały trzy lata. - Nie byliśmy jedynym festiwalem, który bardzo chciał gościć mistrza w Polsce. Pozycja Wernera Herzoga na niwie filmu dokumentalnego jest niezwykle silna - mówił Liebhart. Zwrócił uwagę, że choć dla szerokiej publiczności Herzog "jest przede wszystkim twórcą fabuł, tak naprawdę w swoim dorobku ma o wiele więcej filmów dokumentalnych". W sobotę Herzog spotka się z widzami w Empiku przy ul. Marszałkowskiej i Kinotece. Poprowadzi też wykład dla profesjonalistów z branży filmowej. Festiwalowa publiczność obejrzy wybrane filmy Herzoga, m.in. "Koło czasu" - dokument z 2003 r., którego bohaterami są wyznawcy buddyzmu. 7. edycja Planete Doc Review potrwa do 16 maja. Projekcje będą organizowane w trzech kinach: Kinotece, Muranowie i Iluzjonie. W programie jest ponad 150 tytułów - wśród nich produkcje wielokrotnie nagradzane, m.in.: amerykańska "Zatoka delfinów" Louie Psihoyosa (tegoroczny Oscar w kategorii pełnometrażowy dokument), "Wideokracja" (Szwecja/Dania/Wielka Brytania/Finlandia, reż. Erik Gandini), "Idioci w Korei" (Dania, reż. Mads Brugger) i "Ostatni pociąg" (Kanada/Chiny/Wielka Brytania, reż. Lixin Fan). Szczegółowe informacje o imprezie są dostępne na stronie internetowej www.docreview.pl/2010/ Urodzony w Monachium Herzog (prawdziwe nazwisko: Werner H. Stipetic) - reżyser, scenarzysta, producent filmowy i aktor - zrealizował m.in. głośne filmy: "Znaki życia" (1968), "Aguirre, gniew boży" (1972), "Zagadka Kaspara Hausera" (1974), "Stroszek" (1977), "Woyzeck" (1979), "Nosferatu wampir" (1979), "Fitzcarraldo" (1982), "Tam, gdzie śnią zielone mrówki" (1984), "Krzyk kamienia" (1991). Bardzo wysoko oceniane są także filmy dokumentalne Herzoga. Dokument "Mały Dieter chciałby latać" (1997) zdobył Specjalną Nagrodę Jury na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Dokumentalnych w Amsterdamie. Za "Człowieka-niedźwiedzia" (2005) nagrodę przyznała Amerykańska Gildia Reżyserów Filmowych. "Spotkania na krańcach świata" (2007) były z kolei nominowane do Oscara.