Trzydziestoletnia Izabela z Warszawy, już sześć razy podchodziła do egzaminu. Nie chce, by podawać jej nazwisko, bo boi się, że wtedy już nigdy nie zda w Warszawie. - Egzaminatorzy nie wyjaśniali dlaczego nie zaliczają mi egzaminu, traktowali mnie z góry. Ostatnio, po 58 minutach jazdy usłyszałam, że na skrzyżowaniu podczas skrętu w lewo "guzdrałam się jak baba i zatamowałam ruch" - opowiada. Teraz czeka na siódmy egzamin i modli się, aby trafić ludzkiego egzaminatora. Podobne doświadczenia mają tysiące młodych Polek. W ośmiu dużych miastach (m.in. Warszawie, Krakowie, Poznaniu) gazeta przeprowadziła sondę uliczną (wśród 1155 przechodniów) i zapytała, dlaczego tak się dzieje. Większość ankietowanych uznała, że kobiety są słabiej przygotowane do egzaminu niż mężczyźni. Ale co trzecia kobieta uważa, że instruktorzy je lekceważą, więc trudniej im porządnie się przygotować. Wciąż pokutuje stereotyp, że kobiety gorzej jeżdżą - uważa tak co drugi mężczyzna i co piąta kobieta. Co dziesiąta Polka przyznała w tej sondzie, że podczas egzaminu była upokarzana albo traktowana w sposób seksistowski. Niemal co piąta osoba (17 proc.) zna kogoś, kto w taki sposób został potraktowany. Więcej na ten temat w dzisiejszej publikacji "Metra".