Na Wiśle trwała w sobotę walka - lodołamacze przez cały czas próbowały rozbijać zatory, co częściowo się udawało. Gorzej jest na Bugu, bo to zbyt wąska i płytka rzeka, by można było na niej użyć takiego sprzętu. Dlatego w niedzielę na miejscu pojawią się przedstawiciele sztabu kryzysowego i saperzy, którzy - jak mówi wojewoda Jacek Kozłowski - będą musieli podjąć decyzję, czy nie próbować rozładować zatoru środkami pirotechnicznymi. Posłuchaj relacji reportera radia RMF FM: Na razie do granicy bezpieczeństwa brakuje jeszcze pół metra, ale wody, która nie może popłynąć dalej, wciąż przybywa. Jeśli temperatura spadnie w najbliższym czasie poniżej minus 5 stopni, rzeka całkowicie zamarznie i problem sam się rozwiąże - przynajmniej do momentu odwilży. Jeśli jednak temperatura się nie zmieni, to zator będzie się powiększał. Wówczas trzeba będzie ratować mieszkańców - przyznaje Jacek Kozłowski. W okolicach Bugu ewentualną ewakuacją zagrożonych jest niewiele gospodarstw. Gorzej sytuacja przedstawia się w okolicach Płocka i Wyszogrodu.