We wtorek Kamil, uczeń czwartej klasy w Szkole Podstawowej nr 3 trafił do szpitala. Mama myślała, że to zwykłe przeziębienie. Niestety, lekarze rozpoznali u chłopca groźną odmianę sepsy. - W takich sytuacjach zawsze jest zagrożenie życia - mówi doktor Maria Twarowska, zastępca ordynatora oddziału zakaźnego Szpitala Wojewódzkiego na Winiarach. - Pacjent trafił do nas z wysoką gorączką, ale na szczęście jego stan jest już lepszy, a gorączka spadła. Trudno powiedzieć, kiedy zostanie wypisany. To będzie zależało od stanu zdrowia. Zazwyczaj okres hospitalizacyjny trwa około dziesięciu dni. Jak doszło do zakażenia, ma wyjaśnić sanepid. Wiadomo, że Kamil od 12 czerwca nie chodził do szkoły. Już wówczas źle się czuł. Rodzice myśleli, że to zwykłe przeziębienie i próbowali go wyleczyć. Jednak po tygodniu leżenia w domu stan zdrowia zaczął się gwałtownie pogarszać. Wzrosła gorączka, nasilił się ból głowy. W szpitalu chłopcu od razu zrobiono badania. Te w czwartek 21 czerwca potwierdziły najgorsze obawy. Kamil ma sepsę. - Być może sam był nosicielem i w wyniku gwałtownego osłabienia organizmu doszło do zakażenia - tłumaczą w szpitalu. Sanepid i Ratusz uspokajają, że miastu nie grozi epidemia i na razie jest włączone tylko żółte światło ostrzegawcze. Czy będzie epidemia? - Gdyby więcej osób się zaraziło od ucznia, to biorąc pod uwagę okres rozwoju bakterii, już powinniśmy mieć zanotowane kolejne przypadki zachorowań - wyjaśnia Romuald Ostrowski, szef Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku. - A póki co takich nie ma. Jednak stuprocentowej pewności czy nie będzie ich w najbliższej przyszłości nie ma. Mimo choroby ucznia szkoła cały czas jest otwarta i odbywają się w niej lekcje. Co więcej, kiedy Kamil leżał już w szpitalu, w budynku za zgodą dyrekcji odbywała się dyskoteka na zakończenie roku szkolnego. - To skandal - oburza się pani Krystyna, mama 12-letniego Krzysia, ucznia Trójki. - Skoro nikt nie potrafi zagwarantować, że nic złego się nie przydarzy, to nie powinno być żadnych imprez w szkole. Nie siać paniki Również szef sanepidu jest sceptycznie nastawiony do decyzji dyrekcji. - Trudno to ocenić, ale wolałbym dmuchać na zimne. W skupisku bakterie się łatwiej przenoszą - przypomina Ostrowski. Dyrektor szkoły Bożena Rulak tłumaczy, że nie może komentować sprawy, gdyż dostała zakaz wypowiadania się. Odsyła do Ratusza. Wiceprezydent Dariusz Zawidzki, będący także pełnomocnikiem prezydenta do spraw bezpieczeństwa, w organizacji dyskoteki nie widzi nic złego. Jego zdaniem, zamknięcie szkoły i jej kwarantanna tylko wywołałyby panikę, a to najgorsze, co można w tej sytuacji zrobić. Na czwartkowym zebraniu sztabu kryzysowego w Ratuszu ustalono, że zakończenie roku szkolnego w Trójce przebiegnie zgodnie z planem. Jednak na rozdaniu świadectw ma pojawić się szef sanepidu, który spróbuje przekonać zaniepokojonych rodziców, że nie ma powodu do obaw. Z kolei do wszystkich pozostałych szkół rozesłany został specjalny komunikat, który dyrekcja ma odczytać na apelu. Jak tłumaczy wiceprezydent Zawidzki, ma to uspokoić rodziców, gdyż w czwartek telefony w Ratuszu i sanepidzie grzały się do czerwoności. Wystraszeni płocczanie z wiarygodnego źródła chcieli dowiedzieć się, jaka jest sytuacja. Mimo przypadku sepsy pracownicy PSSE nie planują kwarantanny szkoły, bo... od jutra zaczynają się wakacje. - Rozesłaliśmy ulotki z informacją, co to jest sepsa, jakie kroki należy podjąć, aby się jak najlepiej przed nią zabezpieczyć i co w sytuacji kiedy już na nią zachorujemy - informuje Romuald Ostrowski. - Na razie nic więcej nie będziemy robić. Zaczynają się wakacje, wyjazdy i cała opieka spadnie na rodziców. To właśnie przed nimi teraz największe wyzwanie. Co dzień muszą uważnie obserwować swoje dzieci i w razie gorączki powinni od razu udać się do lekarza. - Co prawda siedem dni przed zachorowaniem dzieci ze szkoły nie miały kontaktu z Kamilem, więc nic nie powinno się stać, ale jeśli rodzice zauważą coś niepokojącego, powinni zgłosić się do lekarza rodzinnego - radzi doktor Maria Twarowska z oddziału zakaźnego na Winiarach. PAWEŁ BRODOWSKI