Rzeczniczka Komendy Powiatowej policji w Grójcu nadkom. Agnieszka Wójcik poinformowała, że odnalezione w 2017 roku w lesie pod tym miastem szczątki nie miały cech identyfikacyjnych. Już wtedy policjanci podejrzewali jednak, że mogą to być zwłoki 34-letniego pracownika sezonowego, który zaginął cztery lata wcześniej. - Dostępne wówczas testy i badania porównawcze nie potwierdziły się z DNA rodziny - powiedziała rzeczniczka. Ustalono wówczas, że mężczyzna nie był ofiarą zabójstwa. - Podczas badań w zakładzie medycyny sądowej nie stwierdzono bowiem śladów świadczących o przyczynie zgonu z udziałem osób trzecich - zauważyła Dzik. Dodała, że dzięki uporowi i konsekwencji grójeckich policjantów do sprawy identyfikacji zwłok powrócono w tym roku. Ponownie zlecono badania porównawcze DNA z pobranymi próbkami szkieletu oraz kolejnych osób z rodziny zaginionego. - Po zastosowaniu nowoczesnych technik porównawczych potwierdzono, że odnalezione pod Grójcem szczątki ludzkie to zwłoki zaginionego mieszkańca Radomia - powiedziała rzeczniczka. Dodała, że o wynikach badań niezwłocznie poinformowano rodzinę zaginionego, która od lat czekała na informacje o tym, co stało się z jej bliskim. Policja przekazała też materiały do Prokuratury Rejonowej w Grójcu w celu uznania zaginionego za zmarłego.