Graffiti powstawało przez trzy dni od piątku do niedzieli na 95-metrowej ścianie wzdłuż Alei Prymasa Tysiąclecia przy skrzyżowaniu z ulicą Kasprzaka w Warszawie. Każdy, kto w tym czasie pojawił się w tamtej okolicy, mógł samodzielnie odbić z pomocą szablonu na murze hasło: "Wolny Tybet". Zużyto ponad 150 puszek sprayu. - Łącznie naliczyliśmy ok. 200 osób, które przyszły, aby wyrazić swoje poparcie, przychodziły dzieci z dziadkami, rodziny, ludzie w każdym wieku - opowiadał Marcin Przybylski, jeden z organizatorów. Jak podkreślił Darek Paczkowski z grupy Trzecia Fala, jest to jedyny mural na świecie, przy którym pracowało tylu nieprofesjonalistów. Organizatorzy akcji przygotowali na tę okazję szablony z motywami tybetańskimi. - Chcemy przybliżyć kulturę Tybetu, dlatego wykorzystaliśmy motywy z ikonografii tybetańskiej. Ale oprócz modlących się mnichów, portretu Dalajlamy, bóstwa Mahakala, mandali, kwiatów lotosu, są też sylwetki Europejczyków, którzy w różny sposób o Tybecie myślą. Staramy się od wielu lat poprzez to, co kochamy, czyli malowanie, docierać do ludzi z pozytywnym przekazem. Graffiti daje niesamowitą możliwość wyrażania takiego przekazu - wyjaśnił Paczkowski. - Na każdym kroku widnieją napisy ratujTybet.org, jeśli ludziom się spodoba to graffiti, poruszy ich i będą chcieli zrobić coś dla Tybetu to na tej stronie internetowej mają wiele przykładów jak mogą tego dokonać - dodaje Paczkowski. Trzydniowa akcja malowania graffiti wiąże się z przyjazdem Dalajlamy XIV do Warszawy, gdzie w końcu lipca odbierze honorowe obywatelstwo. Akcja ma wesprzeć starania o nadanie pobliskiemu rondu nazwy Rondo Wolnego Tybetu. Do tej pory radni Warszawy nie wyrazili zgody na jej oficjalne nadanie.