Ministerstwo Środowiska bije na alarm. Prawie wszystkie nasze śmieci (w 2008 r. aż 86,6 proc.!) lądują na wysypiskach, a kraj pokrywa się śmierdzącymi górami sprasowanych odpadów. Tymczasem Unia Europejska wymaga, żeby większość z nich trafiała do sortowni, zakładów utylizacji i ponownego przerobu. Czasu jest mało, bo już do 2015 r. musimy segregować przynajmniej papier, metal, tworzywa sztuczne i szkło. W przeciwnym razie grożą nam wielkie sankcje finansowe. Bez natychmiastowych zmian systemowych Polska nie rozwiąże problemu zarastania śmieciami i dzikich wysypisk. I nie wywiąże się ze zobowiązań wobec UE. Aktualne przepisy tego nie umożliwią - ostrzega resort środowiska. Tymczasem jest już trzecia złagodzona wersja założeń do nowej ustawy, prace nadzoruje rządowy strateg minister Michał Boni. Zamiast rewolucji będzie raczej polityka większych kroków - czytamy dziś na łamach "Metra". Czy segregowanie odpadów ma sens? Dołącz do dyskusji!