We wspomnieniach z Powstania Warszawskiego często pojawia się motyw Goliatów - śmiercionośnej broni wykorzystywanej przez Niemców. - Był to lekko opancerzony pojazd o napędzie gąsienicowym, w pierwszych modelach napędzany silnikami elektrycznymi, w późniejszych wersjach silnikiem spalinowym. W przedniej części Goliata znajdował się ładunek wybuchowy, w środkowej - napęd, a z tyłu bęben z trójżyłowym kablem, za pomocą którego sterowano pojazdem oraz detonowano go. Goliaty były wykorzystywane do precyzyjnego niszczenia umocnień nieprzyjaciela. Miały zasięg rażenia 800-1500 m. Na każdym z nich zamontowany był ładunek wybuchowy - od 75 do 100 kg trotylu. Dwa Goliaty były w stanie obrócić w gruzy pięciopiętrową kamienicę - opowiadał Stanisław Santorek, który demonstrował we wtorek nowy nabytek muzeum. Podczas pokazu w Muzeum ważący ponad 350 kilogramów pojazd wielkości małego biurka zaczął pracować z głośnym rykiem. Okazał się nadspodziewane szybki i zwrotny, ciągnął za sobą kilkudziesięciometrowy kabel, z urządzeniem do sterowania. Podczas wojny kabel wykorzystywano do detonacji ładunku wybuchowego, po tym, jak Goliat docierał na miejsce przeznaczenia. Miała to być broń jednorazowego użytku, ulegająca zniszczeniu w momencie eksplozji materiału wybuchowego, wykorzystywana głównie do niszczenia umocnień i wykonywania przejść w polach minowych. Edmund Baranowski, wiceprezes Związku Powstańców Warszawy, żołnierz Zgrupowania "Radosław" wspominał: "Dla nas powstańców, Goliaty, które się pojawiły w walkach o Muranów, w pierwszej dekadzie sierpnia, były bardzo groźną bronią, wobec której byliśmy praktycznie bezsilni. Były jednak wypadki, gdy Goliata udawało się rozbroić. Na przykład 12 sierpnia barykada powstańcza na ulicy Sierakowskiego była atakowana przez Goliaty, a pułkownik "Leśnik", dowódca Zgrupowania "Leśnik", przy pomocy nożyc przeciął kabel Goliata tuż przed barykadą, która miała być przez niego zburzona. Został rozbrojony przez niemieckich jeńców - saperów, a ładunek 100 kg trotylu przekazano do produkcji granatów. "Leśnik" po dokładnym zapoznaniu się z budową Goliata 303 opracował specjalną instrukcję postępowania z tą bronią, która została dołączona, jako załącznik, do rozkazu dziennego Grupy AK "Północ" z dnia 17 sierpnia 1944 r. Egzemplarz Goliata rozbrojony przez "Leśnika" przetrwał i znajduje się w Muzeum Wojska Polskiego. Goliaty były stosowane na Starym Mieście do zdobywania przez Niemców takich obiektów jak Szpital Jana Bożego, barykada na Zakroczymskiej. Pojawiły się także na przyczółku Czerniakowskim, na Mokotowie i Żoliborzu". Muzeum Powstania Warszawskiego od dawna chciało mieć Goliata w swoich zbiorach. Jednak dopiero w zeszłym roku udało się to zrealizować - muzeum kupiło pojazd od belgijskiego kolekcjonera. Goliat został wyremontowany. Zbigniew Nowosielski z Biura Rekonstrukcyjno-Technologicznego zabytkowej inżynierii pojazdowej, nadzorujący zakup i remont Goliata, powiedział, że egzemplarz, który trafił do warszawskiego Muzeum jest bardzo dobrze zachowany, w małym stopniu zużyty, ma około 97 proc. części oryginalnych. - Zainstalowaliśmy na nim zastępcze gąsienice, ponieważ oryginalne były już mocno nadwerężone, miały mikropęknięcia. Pojazd jest w pełni sprawny, wszystkie funkcje, jakie były w nim zaprojektowane są możliwe do zademonstrowania - powiedział Nowosielski. Goliaty były niezbyt często wykorzystywane przez armię niemiecką m.in. podczas walk o Sewastopol oraz podczas Powstania Warszawskiego. Mała popularność tej broni wynikała z faktu, iż był on bardzo kosztowny w produkcji. Niemcy wykorzystali w produkcji Goliatów projekt francuski autorstwa Adolphe'a Kegresse'a. Na jego podstawie w zakładach Borgwarda w Bremie powstała podobna konstrukcja przeznaczona dla Wehrmachtu. Do końca wojny wyprodukowano 2650 Goliatów o napędzie elektrycznym i 5079 o napędzie spalinowym. 80 sztuk tych pojazdów eksplodowali Niemcy w czasie Powstania Warszawskiego.