"Romulus Wielki" szwajcarskiego dramaturga Friedricha Duerrenmatta jest jedną z najsłynniejszych sztuk z nurtu "autorskich" interpretacji historii, zrodzonych z potrzeby przeanalizowania - poprzez odwołanie się do wydarzeń z dawnych wieków - niedawnej przeszłości. Akcja rozgrywa się w 476 r.n.e., kiedy Cesarstwo Zachodnio-Rzymskie ginie pod germańskimi mieczami, a główny bohater - cesarz - nie ma najmniejszej ochoty go ratować. Wręcz przeciwnie, z pogodą ducha i szelmowskim błyskiem w oku robi wszystko, by przyspieszyć upadek państwa. Reżyser spektaklu uważa, że pomimo upływu lat przedstawienie jest w dalszym ciągu aktualne. - Ta sztuka zyskała po latach jakąś inną, nieoczekiwaną aktualność - powiedział przed premierą Krzysztof Zanussi. - W tej chwili możemy zobaczyć, że nasza cywilizacja, tzw. euroatlantycka, również staje przed dylematem, jak utrzymać wierność naszym ideałom, dzięki którym będziemy mogli się obronić. Nie możemy sobie pozwolić na cynizm, na nihilizm, bo w przeciwnym razie ta cywilizacja się rozsypie, choćby była technologicznie najbardziej rozwinięta - dodał Zanussi. Odtwórca tytułowej roli, Janusz Gajos, który po raz pierwszy wystąpi w Teatrze Polonia, tak opisuje swoją postać: "Romulus jest człowiekiem wykształconym, wpadł na pomysł dosyć niebezpieczny i nie do zrealizowania, pomysł utopijny, żeby zapewnić w bardzo szczególny sposób pokój na Ziemi. To się nie udało do tej pory i należy podejrzewać, że się nie uda jeszcze długo. Ale to jest urok tej postaci". W spektaklu, poza Januszem Gajosem, wystąpią: Ewa Wiśniewska, Magdalena Walach, Józef Fryźlewicz, Piotr Kozłowski, Marek Kudełko, Szymon Kuśmider, Jerzy Łapiński, Rafał Maćkowiak/Piotr Ligienza, Aleksander Mikołajczak, Paweł Okraska, Witold Wieliński, Wojciech Zagórski/Andrzej Szenajch. Duerrenmatt tworząc postać Romulusa założył, że nie będzie on postacią lubianą. Z tym poglądem w zupełności nie zgadza się teatralna żona tytułowego bohatera, Ewa Wiśniewska. - Nielubienie Romulusa w wykonaniu Janusza Gajosa jest po prostu niemożliwe, bo on budzi sympatię wszystkich. Bardzo lubimy się prywatnie, natomiast muszę z nim walczyć na scenie. (...) Moja postać jest wyrazicielem racji stanu upadającego państwa, do którego destrukcji doprowadza mój mąż z premedytacją i do końca, a ja jeszcze staram się ratować je w myśl tego, że jestem córką cesarzy, spadkobierczynią tego, co miało być mocarstwem, imperium - tłumaczy aktorka. Przed aktorami trudne zadanie, ponieważ na przygotowanie spektaklu mieli bardzo mało czasu. Próby rozpoczęły się pod koniec listopada; żeby zdążyć przed premierą zespół ćwiczy codziennie po osiem godzin.