- 11 listopada to wielkie święto, początek odrodzenia państwa polskiego i budowania patriotyzmu. Patriotyzmu, który w naszej tradycji kojarzył się z oddawaniem krwi. Współczesny wymiar patriotyzmu też może mieć takie konotacje - trzeba upowszechnić dawstwo krwi i zgodę na przekazywanie szpiku - powiedział prezes Fundacji Kropla Życia im. Agaty Mróz-Olszewskiej Paweł Podsiadło. Fundacja, upamiętniająca znaną polską siatkarkę, zmarłą na białaczkę, działa m.in. na rzecz popularyzacji idei krwiodawstwa i rejestrowania się jako potencjalny dawca szpiku dla osoby chorej. Fundacja jest organizatorem dorocznego Memoriału im. Agaty Mróz-Olszewskiej w katowickim Spodku, promującego te idee poprzez sport i kulturę. Jak podkreśliła członkini kapituły memoriału, ordynator oddziału hematologii i transplantacji szpiku Szpitala Klinicznego w Katowicach prof. Sławomira Kyrcz-Krzemień, pobieranie szpiku to obecnie małoinwazyjna procedura. Powszechna niegdyś metoda operacyjna - pobieranie szpiku w narkozie z talerza biodrowego - jest właściwie zarzucona. Ponad 90 proc. pobrań jest dokonywanych z krwi obwodowej. - Dawcy zakłada się kilkukanałowy wenflon, cała jego krew jest co najmniej dwukrotnie "filtrowana" w krążeniu zewnętrznym. Drogą inżynierii genetycznej, przy użyciu nowoczesnych separatorów, z krwi wyłapywane są komórki macierzyste. Otrzymujemy czystą zawiesinę komórek, mieszcząca się w niewielkim, ok. 100-millitrowym pojemniczku - wyjaśniła. - Dawca cały swój materiał, z wyjątkiem 2 proc., otrzymuje z powrotem. Na drugi dzień jest wypisywany do domu. Regeneracja jest tak fantastyczna, że po 2 tygodniach nie ma śladu, że ten materiał oddał - podkreśliła profesor. Aby zostać dawcą, trzeba mieć od 18 do 45 lat, choć górna granica wieku zależy od zdrowia i kondycji fizycznej. Himalaistka Anna Czerwińska została dawcą w wieku 60 lat. Z medycznego punktu widzenia i przy obecnym zaawansowaniu technik poboru dawcą szpiku można być wielokrotnie, jednak obowiązujące przepisy pozwalają tylko na 2 donacje w odstępie co najmniej roku. W Polsce zarejestrowanych jest 13 ośrodków dawców szpiku. Rolę tę pełnią m.in. Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. Osoba, która chce zostać dawcą, deklaruje, że jest zdrowa i oddaje niewielką próbkę krwi. W różnych rejestrach jest obecnie ok. 350 tys. polskich dawców. Zdaniem prof. Kyrcz-Krzemień to wciąż niewiele, mimo znaczącego wzrostu w ostatnich latach. Rejestr niemiecki liczy 4,7 mln dawców. "Zachowując proporcje do liczby ludności w obu krajach, powinniśmy mieć już 2 mln" - zaznaczyła. Jak podkreślają prezes Podsiadło i prof. Kyrcz-Krzemień, rejestracja w polskim rejestrze dawców ma - również patriotyczny - wymiar finansowy. Dawcy oddają szpik charytatywnie, jednak prowadzącym badania i kwalifikującym dawców rejestrom płaci się za pobranie. Znalezienie bliźniaka genetycznego dla polskiego biorcy za granicą jest o wiele droższe niż w polskim rejestrze. - Im więcej będziemy więc mieli dawców w Polsce, tym mniej będzie to nas wszystkich kosztowało - podkreślił prezes Podsiadło. Najdroższe jest pobranie z rejestru amerykańskiego, kosztuje ok. 40 tys. dolarów. W przypadku niemieckiego rejestru to ok. 15 tys. euro, z polskiego - ponad 20 tys. zł. - Rejestrowanie się w polskim rejestrze służy więc nam wszystkim. Każdy z nas może się znaleźć w takiej sytuacji, w ten sposób budujemy więź społeczną. Pomoc mamy we krwi - podsumował Podsiadło. Kierowany przez prof. Kyrcz-Krzemień oddział hematologii i transplantacji szpiku w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach jest jedną z czołowych placówek o tym profilu w kraju. Rocznie wykonuje się tu ok. 200 przeszczepów szpiku, w tym ok. 70-80 najtrudniejszych - od dawców niespokrewnionych, z niepełną zgodnością.