W stołecznym fotoplastikonie będzie można oglądać unikalne zdjęcia z całego świata z przełomu XIX i XX wieku. Zdjęcia z Japonii pokazują np. "Jak spać, by nie uszkodzić fryzury" i "Parzenie herbaty". W jednym cyklu można obejrzeć 48 zdjęć, zasiadając na jednym z 24 stanowisk. Fotoplastikon będzie też częścią programu edukacyjnego. Startują specjalne lekcje muzealne dla dzieci. Z muzeum do fotoplastikonu będzie można dojechać zabytkowym tramwajem. - Musimy przywrócić popularność temu miejscu. Fotoplastikon kiedyś był popularniejszy - powiedziała konserwator zabytków Ewa Nekanda- Trepka, po podpisaniu umowy. - Gdy dowiedzieliśmy się, że fotoplastikonowi grozi zamknięcie, zrobiło nam się smutno. Sytuacja, w której fotoplastikon zniknie z kulturalnej mapy Warszawy jest dla nas niedopuszczalna. Postanowiliśmy go uratować, stąd czteroletnia umowa z właścicielem tego aparatu - mówił dziennikarzom dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. Muzeum będzie nie tylko opiekować się unikalnym fotoplastikonem, lecz również zajmie się promocją i rozwojem kamienicy przy al. Jerozolimskich 51. Muzeum chce przejąć sąsiadujący z aparatem lokal. - Mam nadzieję, że powstanie miejsce różnych ciekawych spotkań i pokazów już współcześnie wykonywanych zdjęć stereoskopowych. Chcemy zaprosić do współpracy najlepszych polskich fotografików stereoskopowych - powiedział Ołdakowski. Fotoplastikon w al. Jerozolimskich uruchomiono w 1905 roku. - Założył go tajemniczy, prywatny przedsiębiorca. Niestety nie znamy go z imienia i nazwiska. W szczytowym momencie funkcjonowania, fotoplastikonów było w Warszawie kilkanaście. Głównie zgrupowane wokół ulicy Nowy Świat - opowiadał właściciel aparatu Tomasz Chudy. Większość warszawskich fotoplastikonów została zniszczona podczas II wojny światowej. - Podczas wojny kamienica szczęśliwie ocalała z Powstania Warszawskiego, co więcej w czasie wojny był tutaj punkt kontaktowy Szarych Szeregów. Było to bardzo dobre miejsce do konspirowania. Umieszczone co prawda w centrum miasta, ale skryte od ulicy - mówił Chudy. Fotoplastikony wymyślono w Niemczech w drugiej połowie XIX wieku. Nowy wynalazek zdobył od razu ogromną popularność, ponieważ dawał możliwość obejrzenia najdalszych zakątków świata. Wrażenie było nadzwyczajne dzięki specjalnej technice fotografowania stereoskopowego dającej obraz trójwymiarowy. Widzowie mieli poczucie obcowania z rzeczywistością. - Zdjęcia do warszawskiego fotoplastikonu wykonywane były przez firmę, która miała monopol na działanie fotoplastikonów w całej Europie. Fotografowie z tej firmy jeździli do różnych krajów. Później te zdjęcia były kopiowane i przesyłane od fotoplastikonu do fotoplastikonu - opowiadał właściciel aparatu. - Moje ulubione zdjęcie pokazuje mężczyznę na tarasie, gdzieś w Afryce Północnej. Siedzi przy śniadaniu, a u jego nóg leży pies, który odwrócił głowę w momencie robienia zdjęcia i wyszedł pies bez głowy - opowiadał Chudy. Właściciel nawiązał współpracę z Muzeum Powstania Warszawskiego, gdyż nie był w stanie samodzielnie utrzymywać fotoplastikonu.