Ponieważ sądownictwo w Polsce ma budżetową autonomię, resort sprawiedliwości może jedynie sugerować, które wydatki ciąć. Ministerstwo nie chce, aby oszczędności dotknęły wypłat świadczeń pracowniczych oraz kosztów procesów sądowych. Delikatnie sugeruje, aby obciąć pewne wydatki rzeczowe i odłożyć na jakiś czas inwestycje: Musimy sobie radzić z tym, co w tej chwili mamy i liczyć na to, że sytuacja gospodarcza w Polsce pozwoli na to, żeby pieniądze na inwestycje, które były planowane, a w tym momencie trzeba o nich poważnie pomyśleć, były w przyszłości zabezpieczone - mówi rzecznik resortu sprawiedliwości Grzegorz Żurawski. Jednocześnie przekonywał, że brak 200 milionów - choć to wielka kwota - nie powinien sparaliżować polskiego sądownictwa. Wszystko jednak w rękach szefostwa sądów, które wskaże obszary, gdzie trzeba będzie zacisnąć pasa. Sądy mają problemy między innymi z opłacaniem rachunków za prąd i gaz. Brakuje też pieniędzy na obrońców z urzędu i biegłych. "Rzeczpospolita" podaje jako przykład Sąd Okręgowy w Lublinie, któremu na koncie pozostało 53 złote, a ma niezapłacone rachunki za media. W podobnej sytuacji są także sądy warszawskie czy rzeszowskie. Niektóre sądy przestały płacić m.in. odszkodowania za niesłuszne skazania czy odszkodowania dla osób represjonowanych w stanie wojennym. Niedobory finansowe w sądach mogą za chwilę odczuć m.in. biegli sądowi, kuratorzy, adwokaci i setki firm, które świadczą dla Temidy różnorakie usługi.