Dowody? Wystarczy pójść do pierwszej lepszej restauracji, aby się przekonać, że sale dla niepalących są często dużo mniejsze i brzydsze niż te przeznaczone dla sięgających po papierosy. - Gdy ostatnio chciałem usiąść w jednej ze stołecznych knajp przy stoliku dla niepalących, oddelegowano mnie na miejsce... w korytarzu - wspomina Janusz Rusiecki, nauczyciel warszawskiego gimnazjum. Kolacja przy toalecie W Warszawie działa ponad 1,5 tys. różnego rodzaju lokali gastronomicznych - kawiarni, restauracji, barów szybkiej obsługi. Tylko 54 z nich zapisały się do Stowarzyszenia Manko, prowadzącego mapę knajp bez papierosa. Do organizacji może zapisać się każdy restaurator, w którego lokalu nie wolno palić, lub w którym jest wydzielona sala dla niepalących. - 54 to bardzo niewielka liczba. Dla porównania w Krakowie mamy ich 80 - mówi Gabriela Chrzęściewska-Ryka z Stowarzyszenia Manko. - W dodatku zdarzają się lokale, gdzie część dla niepalących to dwa stoliki ustawione koło toalety. Restauratorzy raczej nie mają sobie nic do zarzucenia. - U nas sala dla niepalących jest dużo mniejsza, bo tacy goście stanowią mniejszość - mówi Adrian Szopa, menedżer restauracji "Living Room" przy ul. Foksal. Są w stolicy knajpy, które starają się nie faworyzować klientów ze względu na ich stosunek do papierosów. Co jakiś czas większa sala dla palących przeznaczana jest dla niepalących. Oczywiście, po wcześniejszym oczyszczeniu powietrza i wymianie zadymionych zasłon czy obrusów. - W dni powszednie w większości pomieszczeń można palić. W weekendy obsługujemy dużo więcej rodzin z dziećmi, więc palacze mogą zajmować tylko mniejsze sale - mówi Maciej Piotrowski, współwłaściciel Kompanii Piwowarskiej. Badania pokazują, że zapotrzebowanie na lokale dla niepalących jest coraz większe. Według PENTOR-a już 77 proc. Polaków popiera zakaz palenia w miejscach publicznych, także w restauracjach. Maciej Nowak, znany smakosz i recenzent kulinarny, nie jest tym zdziwiony. - Nie palę, bo nie lubię. Poza tym moi znajomi, którzy sięgają po papierosy, mają przytłumione zmysły smakowe. Nie są w stanie wyczuć całej głębi smaku danej potrawy - mówi. Jak w Toruniu Palacze z Warszawy nie tylko w restauracjach mogą się czuć uprzywilejowani. Miejscy radni zrezygnowali niedawno z wprowadzenia zakazu palenia na przystankach komunikacji miejskiej. Taki zapis obowiązuje już m.in. w Krakowie i Gdańsku. W Toruniu poszli jeszcze dalej. Od 11 lat nie można palić w żadnym miejscu publicznym - chodzi np. o wiaty przystankowe i ich bezpośrednie sąsiedztwo, place zabaw, szpitale i placówki oświatowe. Efekty? - Coraz mniej ludzi pali w miejscach, gdzie obowiązuje zakaz. W roku 2006 wystawiliśmy za to 96 mandatów, a w 2007 r. było ich już tylko 52. Myślę, że Warszawa powinna pójść tropem Torunia - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik prasowy toruńskiej straży miejskiej. Stefan Wroński, stefan.wronski@echomiasta.pl