- Wiemy o co gramy, musimy zdobyć trzy punkty, aby myśleć realnie o awansie do mistrzostw świata - powiedział kapitan reprezentacji Jakub Błaszczykowski. Wtórował mu selekcjoner Waldemar Fornalik: "Musimy i chcemy wygrać w Kiszyniowie". Biało-czerwoni z dorobkiem ośmiu punktów zajmują trzecie miejsce w grupie H kwalifikacji. Prowadzi Czarnogóra - 14, przed Anglią - 12, ale obie te drużyny rozegrały po jednym spotkaniu więcej niż Polska. Osiem punktów ma również czwarta Ukraina, która w piątek w Podgoricy zmierzy się z Czarnogórą. Polacy zamieszkali w stolicy Mołdawii w tym samym hotelu, co kilka miesięcy temu Anglicy. Chcieliby też powtórzyć wynik tego zespołu - 5:0. Rywale jednak uchodzą za zespół własnego boiska, ale na nim... nie strzelają bramek. W trzech występach w obecnych eliminacjach przed własną publicznością nie zdobyli żadnej. Ale polska drużyna ma kłopoty w defensywie. Ze względów zdrowotnych nie zagrają m.in. Łukasz Piszczek i Kamil Glik. Fornalik musi niejako od nowa budować tę formację. Zapewne znajdzie się w niej miejsce dla Artura Jędrzejczyka i Jakuba Wawrzyniaka. Zagadką pozostają dwa pozostałe nazwiska, choć największe szanse mają Marcin Komorowski i debiutujący we wtorkowym sparingu z Liechtensteinem Bartosz Bereszyński. Cała czwórka to byli bądź obecni piłkarze Legii Warszawa. W pomocy i ataku selekcjoner ma mniej dylematów, choć skład nie jest oczywisty. Pewniakami są jednak kapitan Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak i Eugen Polanski w pomocy oraz Robert Lewandowski w ataku. Rewelacją ostatnich miesięcy jest Piotr Zieliński, który przebojem wdarł się do składu Udinese. Zbierał dobre noty w Serie A, w młodzieżowej ekipie narodowej, aż wreszcie trafił do dorosłej reprezentacji. We wtorkowym debiucie z Liechtensteinem pokazał, że drzemią w nim spore możliwości. I jeśli nie od pierwszej minuty, to w drugiej połowie na boisku Zimbru w Kiszyniowie jego podania mogą otwierać drogę do bramki Lewandowskiemu.