Kamienica na warszawskim Powiślu, w której piwnicach mieścił się powstańczy szpital, wybudowana została w 1937 roku. Mieszkańcy domu kilka lat temu sami zainscenizowali dawną salę szpitalną. Kupili stare metalowe łóżka, przykryli je prześcieradłami z czerwonym krzyżem. Na ścianach powieszono czarno-białe fotografie z okresu Powstania Warszawskiego. Miejsce w ścianie, w którym w 1944 roku wybito dziurę na ulicę, aby poprawić wentylację pomieszczenia, zaznaczyli czarną farbą. Przy okazji rocznic wybuchu Powstania Warszawskiego sala jest udostępniana zwiedzającym. Prezes Fundacji Warszawskie Szpitale Polowe Bogna Janke, która zajmuje się organizacją ekspozycji zauważyła na środowej konferencji prasowej w Warszawie, że szpital dla rannych powstańców i ludności cywilnej zorganizowano najpierw w kamienicy przy ul. Konopczyńskiego 3. Jego komendantem został dr Stefan Żegliński, chirurg z pobliskiego szpitala dziecięcego przy ul. Kopernika. Po nasileniu ostrzału, rannych przeniesiono do schronu pod kamienicą przy 5/7. 6 września 1944 roku szpital został ewakuowany, uratowano 180 rannych. Jednym z ocalałych był obecny na konferencji Zdzisław Sadowski ps. "Czarski", żołnierz AK ze zgrupowania "Krybar". 23 sierpnia 1944 roku na barykadzie na ulicy Kopernika dostał się pod ostrzał granatników niemieckich. Ranny trafił do szpitala polowego na ul. Konopczyńskiego, od śmierci uratował go właśnie dr Żegliński. - Najpierw w szpitalu było stosunkowo mało rannych, więc pomieszczenia były w mieszkaniach na pierwszym piętrze. W miarę potęgowania się napięcia - Niemcy zaczęli atakować Powiśle - znieśli nas do piwnic - wspominał w środę Sadowski. Niemcy podpalili wszystkie domy stojące wokół Konopczyńskiego, sanitariuszki wyprowadzały, wynosiły pacjentów z budynku. "Zostałem ułożony przez nasze dziewczyny na dużej blasze od bomby (...) Myśmy tam leżeli, ja i kilku kolegów - aż w końcu przyszła jedna z dziewczyn i powiedziała: +Słuchaj, wychodzimy stąd, idziemy na uniwersytet, bo Niemcy pozwolili nam przechodzić.+ (...) Mam ten widok w pamięci - wtedy kiedy w nocy szliśmy na uniwersytet, ja wsparty na tej dziewczynie. To był niezapomniany widok, całe Powiśle stało w płomieniach. To było jedno wielkie morze ognia" - wspominał. W miejscu dawnego szpitala ma powstać duża ekspozycja, stale dostępna dla zwiedzających. W tym celu powołano Fundację Warszawskie Szpitale Polowe, która współpracuje nad zorganizowaniem wystawy wspólnie z Muzeum Powstania Warszawskiego. Muzeum wspiera działania fundacji merytorycznie, a Fundacja ma zdobyć środki na remont pomieszczeń i realizację ekspozycji. W piwnicach trzeba zamontować wentylację, przystosować pomieszczenia dla zwiedzających, naprawić posadzkę, wyczyścić ściany. Uroczyste otwarcie planowane jest za dwa lata, w 70. rocznicę wybuchu Powstania. - Ta kamienica to wspaniały warszawski zabytek - ze swoją historią i mieszkańcami, którzy pamiętają tę historię oraz nietypową architekturą. Dziękuję wspólnocie mieszkaniowej, która zgodziła się przeznaczyć to miejsce na ekspozycję. Za dwa lata otworzymy tu pierwszą prywatno-publiczną ekspozycję pokazującą - z jednej strony życie tej kamienicy, w której odciska się historia XX wieku w Warszawie, a z drugiej strony historię szpitala i ludzi, którzy nie byli powstańcami, ale ofiarnie służyli w Powstaniu - lekarzy, zespołu personalnego - mówił dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego Jan Ołdakowski. Obecny był także syn doktora Stefana Żeglińskiego - Jacek Żegliński. - Myślę, że mój ojciec i pozostałe z nim sanitariuszki dobrze wykonali zadanie, do którego się zobowiązali (...). Dobrze, że o takich miejscach jak polowy szpital przy Konopczyńskiego nie zapomniano (...). Myślę, że dzięki tego typu działaniom nie zniknie pamięć o znaczących wydarzeniach podczas Powstania Warszawskiego - mówił. Inicjatywę objęli swym patronatem honorowym rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Marek Krawczyk oraz prezes Polskiego Czerwonego Krzyża Andrzej Podsiadło.