Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych, powiedział, że w naszym kraju od lat utrzymuje się stosunkowa niewielka liczba zakażeń z powodu wirusa HIV, ale dodał, że "nie ma się z czego cieszyć wobec zbliżającego się Euro 2012". Z danych przedstawionych na seminarium wynika, że w ostatnich latach rejestrowano 800-900 nowych zakażeń wirusem HIV rocznie. W 2011 r. po raz pierwszy liczba nowo wykrytych przypadków tej infekcji prawdopodobnie przekroczyła 1000 osób (oficjalne dane nie są jeszcze znane - przyp.red.). W sumie wirusa wykryto dotąd u ponad 14 tys. Polaków, ale podejrzewa się, że wszystkich osób żyjących z HIV jest w naszym kraju 25-30 tys. Większość zakażonych o tym nie wie, bo nie poddała się jeszcze badaniom i nie ma objawów choroby. - U naszych wschodnich sąsiadów, co budzi niepokój, sytuacja epidemiologiczna jest znacznie gorsza: na Ukrainie jest kilkaset tysięcy osób z wirusem HIV, a w Rosji - ponad 1,5 mln - powiedział Andrzej Horban, zastępca dyr. ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie. Prezes Matusewicz zapewnił, że w Polsce dostępne są wszystkie leki stosowane w leczeniu osób zakażonych wirusem HIV lub chorych na AIDS. - Na 31 stosowanych ma świecie farmaceutyków antyretrowirusowych, u nas wykorzystuje się 27 preparatów - podkreślił. Dodał, że na realizację Narodowego Programu Leczenia Antyretrowirusowego w latach 2012-2016 przewiduje się przeznaczenie ponad 1 mld zł. - Środki te mogą jednak zostać zwiększone, gdyby pogorszyła się sytuacja epidemiologiczna - podkreślił. Specjaliści gorzej ocenili leczenie i wykrywanie wirusowego zapalenia wątroby. - Dzięki szczepieniom liczba nowych zakażeń WZW typu B spadła z 30-40 tys. rocznie w latach 80. XX w. do zaledwie 1,5 tys. obecnie - powiedział dr hab. Andrzej Horban. Niepokojący jest natomiast wzrost zakażeń z powodu wirusowego zapalenia wątroby typu C. - Z badań przeprowadzonych w 2009 r. wynika, że zakażonych jest 1,9 proc. społeczeństwa, czyli ponad 700 tys. Polaków - powiedział prof. Waldemar Halota, kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Collegium Medicum w Bydgoszczy. Dodał, że zdecydowana większość zakażonych nie zdaje sobie sprawy z swej infekcji, gdyż u 80 proc. osób choroba przebiega bezobjawowo, lub powoduje jedynie tzw. nieswoiste dolegliwości, takie jak ciągłe zmęczenie, apatia, senność i stany depresyjne. - Tymczasem wirusowe zapalenie wątroby typu C jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Po 5-10 latach u wielu chorych rozwija się marskości tego narządu, a po 20 latach powstaje rak pierwotny wątroby. Dlatego wczesne wykrycie tej choroby ma kluczowe znaczenie dla skutecznego leczenia - podkreślił prof. Halota. Do zakażenia w aż 80 proc. przypadków dochodzi w placówkach służby zdrowia, najczęściej podczas drobnych zabiegów medycznych oraz w trakcie pobytu w szpitalu. - U ludzi młodych zakażenie zwykle przebiega przewlekle. U osób po 50. roku życia rozwija się gwałtownie, dlatego są oni szczególnie narażeni na nieodwracalne uszkodzenia wątroby - powiedział prof. Halota. Jego zdaniem, trzeba zwiększyć wczesne wykrywanie wirusowego zapalenia wątroby typu C. - Jeśli nie uda się nam tego uzyskać, znacznie większe będą koszty leczenia zawansowanych postaci tego zakażenia - powiedział. Podkreślił też, że placówki medyczne powinny ograniczyć liczbę zakażeń WZW typu C, gdyż jeśli tego nie zrobią, będą musiały wypłacać coraz wyższe odszkodowania z powodu zakażenie pacjentów.