O powodzeniu leczeniu w znacznym stopniu decyduje strategia terapii, która dla danego pacjenta powinna być opracowana jeszcze przed jej rozpoczęciem - powiedział podczas ubiegłotygodniowego spotkania prof. Jacek Jassem, prezes Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. Dodał, że w naszym kraju leczenie wielu chorych jest niestety rozproszone. Operacje usunięcia guza, np. piersi lub jelita grubego, wykonywane są często w małych ośrodkach powiatowych, na ogół mało doświadczonych w tego rodzaju zabiegach. - Nie wystarczy wykonywać kilka operacji danego typu rocznie, żeby dobrze je opanować. Trzeba się w nich specjalizować, wtedy efekty leczenia są zdecydowanie lepsze - podkreślił prof. Jassem. Eksperci przekonywali, że nawet najlepiej wykonania operacja, która jest podstawą leczenia wielu nowotworów złośliwych, nie wystarczy, jeśli chory nie będzie objęty skojarzonym leczeniem. Polega ono na skoordynowaniu zabiegów chirurgicznych z radioterapią i chemioterapią, a także z psychoterapią i rehabilitacją. Według prof. Macieja Krzakowskiego, konsultanta krajowego ds. onkologii, takie leczenie mogą zapewnić jedynie ośrodki onkologiczne, wyposażone w odpowiednią aparaturę i zatrudniające wielu specjalistów. - Zamiast tego mamy często wyszarpywanie chorych do operacji i chemioterapii przez mniejsze ośrodki - powiedział profesor. Onkolodzy podkreślali podczas spotkania, że leczenia raka jest wyjątkowo trudne, dlatego powinni się nim zajmować lekarze, którzy się w tym specjalizują i pracują w zespołach wielodyscyplinarnych. Terapia onkologiczna wymaga bowiem współdziałania różnych specjalistów, bo chory wymaga często zastosowania różnych metod leczenia. Prof. Krzakowski powiedział, że pacjenci powinni być prowadzenia przez cały okres leczenia, które trwa wiele lat. Przekonywał, że wielu z nich można pomóc nawet wtedy dojdzie do przerzutów do innych narządów. Niestety, tę możliwość w naszym kraju zbyt rzadko się wykorzystuje. - W przypadku raka jelita grubego często dochodzi do przerzutów do wątroby. Ale u niektórych chorych można je usunąć, podobnie jak usuwa się guz pierwotny jelita grubego. Toteż w USA wycina się przerzuty do wątroby u 20 proc. chorych na ten typ raka, a w Polsce jedynie u 2-3 proc. pacjentów - powiedział prof. Krzakowski. Dr hab Piotr J. Wysocki z Wielkopolskiego Centrum Onkologii w Poznaniu dodał, że usuwania przerzutów przedłuża też życie chorych na raka nerki. W chwili rozpoznania tej choroby są one wykrywane aż u 30 proc. pacjentów. Onkolodzy zwracali też uwagę, że w naszym kraju często źle leczony jest rak prostaty u mężczyzn. - Głównie sięga się po farmakoterapię, tymczasem pierwszoplanowe znaczenie ma leczenie chirurgiczne i radioterapia - podkreślił prof. Jassem. Prof. Radzisław Kordek z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi dodał, że niepotrzebnie też zaleca się mężczyznom po 50. roku życia wykonywanie co roku testu PSA (na obecność we krwi antygenu produkowanego przez komórki prostaty - PAP). - Nigdzie na świecie nie zaleca się takiego badania przesiewnego u wszystkich mężczyzn po pięćdziesiątce, gdyż jest ono mało miarodajne - powiedział profesor. Za prawidłowe uważa się stężenie PSA we krwi w zakresie 0 ng/ml do 4 ng/ml, ale przekroczenie tego poziomu może świadczyć jedynie o łagodnym przeroście lub zapaleniu prostaty. Według prof. Jassema, we wczesnym wykrywaniu raka płuca mało przydatne jest też wykorzystanie tomografu komputerowego do badań przesiewowych u osób palących papierosy. - Badania w USA wykazały, że mogą one o 20 proc. zmniejszyć wśród palaczy śmiertelność z powodu tego typu nowotworu, ale są one bardzo kosztowne - powiedział profesor. Jego zdaniem, pozostaje głównie obserwacja palaczy, gdyż jeśli nawet w ich płucach uda się wykryć guza, to jest on zwykle tak mały, że trudno nawet wykonać biopsje, by potwierdzić, że jest to nowotwór złośliwy.