Banki i firmy windykacyjne zachęcone niższą o jedną czwartą opłatą sądową oraz brakiem konieczności przedstawiania dowodów, zaczęły składać do e-sadów pozwy, których nie mogłyby złożyć w postępowaniu tradycyjnym. Sądy rejonowe, do których w końcu trafia sprawa, najczęściej nie wzywają do uzupełnienia opłaty, bo źle skonstruowane przepisy im na to nie pozwalają. Firmy windykacyjne próbują tą drogą dochodzić roszczeń, które już się przedawniły, a nawet takich, których nie byłyby w stanie udowodnić przed tradycyjnym sądem. Liczą na to, że druga strona nie zorientuje się, że roszczenie się przedawniło i nie będzie się na to powoływać. W takim wypadku e-sąd wyda nakaz zapłaty, który będzie stanowił podstawę do prowadzenie egzekucji. Efekt jest taki, że elektroniczne postępowanie, zamiast odciążyć wymiar sprawiedliwości, zawaliło sądy rejonowe bezsensowną pracą. W niektórych nawet 90 procent spraw kierowanych z e-sądów z powodu przedawnienia w ogóle nie trafia na wokandę. Więcej w "Dzienniku Gazecie Prawnej".