Myszojeleń - co to za zwierzę? Bardziej jeleń niż mysz Myszojeleń znany jest pod inną nazwą: kanczyla srebrnogrzbietego. To ssak parzystokopytny spokrewniony z jeleniem. Na uwagę zasługują jego niewielkie rozmiary, dorosły samiec osiąga 40, a maksymalnie 60 cm wysokości. Czyni go to najmniejszym przeżuwaczem na świecie. W naturze myszojeleń występuje w lasach Azji Południowo-Wschodniej. Jak wszyscy przedstawiciele jeleniowatych, żywi się roślinami. Liście, trawa, młode pędy i owoce to jego przysmaki. Potoczna nazwa "myszojeleń" jest dosłownym tłumaczeniem angielskiej nazwy mouse-deer. Nie wzięła się ona znikąd - drobny ssak rzeczywiście wygląda jak skrzyżowanie myszy z jeleniem. W przeciwieństwie jednak do jelenia, z myszami nie ma nic wspólnego. Jest drobny, ma głowę upodabniającą go do myszy i całą resztę jak miniaturowy jeleń. Jego chude nóżki zakończone są racicami. Zobacz także: Niezwykłe narodziny w płockim ZOO. Słodsi niż beza Pavlova Czy myszojeleń to gatunek zagrożony? Był uważany za wymarły Myszojelenie, jako zwierzęta bardzo płochliwe, zostały odkryte bardzo późno. Dopiero w 1910 roku ludzie dowiedzieli się o ich istnieniu. Naukowcom udało się stworzyć opis gatunku na podstawie zaledwie czterech osobników. Tylko tyle myszojeleni udało się złapać do badań. Potem słuch o nich zaginął na 70 lat. Pojawiały się nawet głosy, że takie zwierzę nigdy nie istniało. Jednego myszojelenia upolował w 1990 roku myśliwy. Był to co prawda dowód na istnienie ssaka, który... jednak nie pojawił się przez kolejnych 30 lat. Uznawano go zatem za gatunek wymarły aż do... 2019 roku. Wtedy udało się zrobić myszojeleniowi sesję fotograficzną dzięki fotopułapce. Obecnie myszojeleń jest objęty ścisłą ochroną jako gatunek zagrożony całkowitym wymarciem. Z tego względu znajduje się w Czerwonej Księdze Gatunków Zagrożonych i ma w niej status gatunku silnie zagrożonego wyginięciem. Zagraża mu wycinka lasów tropikalnych, które są jego naturalnym środowiskiem. Myszojelenie w warszawskim ZOO, czyli Arnold i Linda Myszojelenie w warszawskim ZOO to kanczyle jawajskie. Jako pierwszy pojawił się tu w 2020 roku samiec Arnold. Zamieszkał w Ptaszarni, bo myszojelenie chętnie integrują się z ptakami. To co ptakom spadnie podczas jedzenia, skubią z ziemi te małe ssaki. Myszojeleń Arnold był bardzo płochliwy i zwiedzającym rzadko udawało się go zobaczyć. Wszystko zmieniło się jednak, kiedy do warszawskiego ZOO przyjechała samica myszojelenia. Linda, pochodząca z łódzkiego ZOO, jest spokojna i bardzo ośmieliła Arnolda. Para przypadła sobie do gustu, bo w grudniu 2021 roku przyszedł na świat ich pierwszy potomek. Teraz w Warszawskim ZOO urodziło się drugie dziecko warszawskiej pary myszojeleni. Jeszcze nie wiadomo, jakiej jest płci, ale już dzielnie kroczy za rodzicami, obwąchując wszystkie kąty. Młode myszojelenie bardzo szybko stają się samodzielne. Malucha, który ma 10 cm wysokości można już oglądać w Ptaszarni warszawskiego ZOO. Czytaj też: Krew i poroże, czyli jeleń w scypule "Skryty osobnik" wypatrzony w Morskim Oku. Niezwykłe nagranie Zazdroszczą mu wszyscy grzybiarze. Znalazł gigantycznego borowika