- To szansa na drugie życie podupadającego "Różyca" - cieszą się weterani popularnego najstarszego bazaru stolicy. Zamknięte od lat budki na bazarze Różyckiego od wczoraj znów pootwierały okiennice. Handel odbywał się już nie tylko, jak ostatnio, w głównej alei i części obuwniczej. Bluzki, sukienki, spodnie, a nawet warzywa i grzybki w occie można było kupić w pustych dotychczas rejonach bazaru. - Ustawiają się kolejki kupców do wynajęcia stanowisk handlowych - mówi gazecie Zenon Jędra, prezes Stowarzyszenia Kupców Warszawskiego Bazaru Różyckiego. Przyznaje, że pierwszeństwo mają kupcy z Polski. - Obcym życia nie utrudniamy, ale musimy popierać nasz handel. Taka jest bazarowa tradycja - wyjaśnia "Życiu Warszawy".