- Dziecko po zabiegu operacyjnym ponownie trafiło do oddziału intensywnej terapii. Tak jak po poprzedniej operacji przez kilka następnych godzin chłopiec będzie jeszcze spał. Po ustaleniu, że nic się nie dzieje z wątrobą podejmiemy ponowną próbę odłączenia go od respiratora - powiedziała dr Elżbieta Pietraszek-Jezierska, kierownik oddziału pooperacyjnego CZD. We wtorek 17 sierpnia sześcioletni Tomek przeszedł w CZD operację przeszczepu wątroby, gdyż jego własna uległa uszkodzeniu z powodu zatrucia muchomorem sromotnikowym. Na przeszczep narządu czekał dziewięć dni. Dawcą był 25-letni mężczyzna, który zginął w wypadku drogowym. Według dr. Pawła Nachulewicza, który przeprowadzał obydwie operacje, zamknięcie powłok skórnych było zabiegiem planowym. - W trakcie operacji przeszczepienia wątroby powłoki brzuszne zostawiliśmy otwarte, tak żeby nie było zbyt dużego ucisku na narząd pobrany od dorosłego dawcy. Zazwyczaj staramy się je zamknąć w ciągu tygodnia - powiedział chirurg. Jak dodał, w czasie tego zabiegu pobierana jest też biopsja wątroby, aby ocenić jej funkcję. - Wydaje nam się, że ten zabieg będzie wystarczający, że nie spowodowaliśmy zbyt dużego ucisku, aczkolwiek czasami zdarza się, że musimy poluźnić powłoki. Mam nadzieję, że kolejne badania wykażą, iż nie jest to konieczne - zaznaczył chirurg. Jak wyjaśniła dr Pietraszek-Jezierska, na temat funkcji mózgu Tomka będzie można wnioskować dopiero po całkowitym powrocie świadomości u chłopca, a jest to proces powolny. - Pamiętajmy, że ośrodkowy układ nerwowy był bardzo uszkodzony w czasie tych kilku dni, kiedy chłopiec oczekiwał na przeszczep wątroby. Obecnie stopniowo następuje powrót jego funkcji, ale nie udało nam się jeszcze w pełni nawiązać kontaktu z dzieckiem. Wszystkie reakcje, które obecnie obserwujemy nie są reakcjami świadomymi - powiedziała specjalistka. Według niej, przywrócenie pełnej czynności ośrodkowego układu nerwowego będzie wymagało rehabilitacji. - Nie jesteśmy w stanie określić jak długo ten proces będzie trwał. Możemy tylko obserwować postępy chłopca i pracować nad dalszą poprawą funkcji mózgu - wyjaśniła dr Pietraszek-Jezierska. Dr Nachulewicz zapewnił, że pozostała trójka dzieci, które w ostatnim tygodniu przeszły w CZD przeszczepy narządów, czuje się dobrze. - Chłopiec, który miał przeszczep wątroby już po Tomku w ciągu kilku dni będzie mógł wyjść do domu - wyjaśnił. Również pacjenci po przeszczepieniu nerek czują się dobrze, a ich nerki pracują samodzielnie. Chirurg przypomniał, że w Polsce czas oczekiwania dziecka na przeszczep nerki wynosi ok. roku. - Natomiast, jeśli chodzi o przeszczep wątroby sukcesem polskiej medycyny jest to, że zredukowaliśmy do zera śmiertelność wśród dzieci oczekujących na transplantację. Nie notujemy już przypadków takich, że dzieci w oczekiwaniu na przeszczep wątroby giną, bo nie mogą go uzyskać. Było to możliwe m.in. dzięki wprowadzeniu przeszczepów od dawców rodzinnych oraz zmarłych - tłumaczył dr Nachulewicz. Jak ocenił dyrektor CZD Maciej Piróg, choć walka o zdrowie Tomka nie jest zakończona to można już powiedzieć, że jego przypadek pozwolił uzmysłowić społeczeństwu dwie ważne sprawy. - Po pierwsze, że spożywanie grzybów stwarza ogromne zagrożenie i że dzieciom nie należy ich podawać w ogóle. A po drugie, że są sytuacje, w których jedynym możliwym sposobem leczenia jest transplantacja - powiedział Piróg. Jego zdaniem przykład sześcioletniego Tomka i sposób, w jaki media relacjonowały jego przypadek pomoże wielu osobom, którym przeszczep - wątroby czy innego narządu - jest bardzo potrzebny.