Od ponad pół roku kierowcy z innych miast mają kłopoty z wydostaniem się z centrum stolicy, bo na wielu głównych skrzyżowaniach nie ma żadnych tablic kierunkowych. Drogowcy zdjęli stare oznakowanie, a nowe zaczęli ustawiać dopiero po kilku miesiącach. Prezydent zrezygnował z ukarania podległych mu urzędników, bo - jak mówi - bałagan z oznakowaniem warszawskich ulic, to efekt wieloletnich zaniedbań. Poza tym urzędnicy musieli zdjąć drogowskazy, bo część z nich mogłaby wkrótce spaść z rusztowań. - One oczywiście są kontrolowane, natomiast nie są kontrolowane codziennie. W związku z tym, trzeba było je zdjąć, nie patrząc już na kwestie oznakowania, a także na kwestie bezpieczeństwa - tłumaczy Jacek Wojciechowicz. Niebezpieczne rusztowania wciąż jednak stoją w mieście, tyle, że bez znaków. Wiceprezydent, który nie znalazł nic niewłaściwego w postępowaniu urzędników, obiecuje, że brakujące drogowskazy pojawią się przed końcem wakacji.