Do takiego kroku schorowanego człowieka - jak sam stwierdził - zmusił brak jakiejkolwiek reakcji, zarówno lekarza jak i pielęgniarki, na jego prośby o udzielenie mu pomocy. Pacjent, starszy mężczyzna, przeszedł operację jelita grubego. W nocy - jak donosi "Dziennik" - zaczął krwawić. Obolały i cierpiący człowiek w poszukiwaniu pomocy zadzwonił na pogotowie i poinformował dyspozytorkę pogotowia, że "pan lekarz śpi i nawet nie chce do niego przyjść" . To doniesienie - jak kontynuuje wątek "Dziennik" - zbulwersowało pracowników grodziskiego pogotowia, którzy postanowili się upewnić, czy prośba o przyjazd karetki do szpitala nie jest wyłącznie makabrycznym żartem ze strony mężczyzny. Dopiero interwencja szefa grodziskiego pogotowia, doktora Grzegorza Riemera, spowodowała reakcję lekarza, który zajął się potrzebującym pomocy chorym. Bliscy pacjenta - jak informuje "Dziennik" - przewieźli go do szpitala w Sochaczewie, gdzie trafił na oddział intensywnej opieki medycznej, na której przebywa do dziś. Dyrektorka szpitala w Grodzisku twierdzi, że to szef pogotowia, który konkurował z jej szpitalem o kontrakt na usługi pogotowia, tylko niepotrzebnie rozdmuchuje sprawę.