Niemiecki dziennik "Bild" w wydaniu internetowym napisał w poniedziałek po południu, że testy antydopingowe przeprowadzone u Wacha dały wynik pozytywny. Próbkę A przebadano w instytucie biochemicznym w Kolonii. Wykazała obecność sterydów anabolicznych. Jeśli Polak zażąda kontrekspertyzy, to nastąpi sprawdzenie próbki B. Jeśli i ona da wynik pozytywny, grozić mu będzie roczna dyskwalifikacja. - Jestem w szoku i zastanawiam się przede wszystkim, w jakim celu mógłby Mariusz wziąć zabronione środki wspomagające i ewentualnie kto mu je dostarczył? Jeśli rzeczywiście po nie sięgnął, to kretyństwo. Wiadomo, że podczas pojedynków o mistrzostwo świata przeprowadzane są szczegółowe badania. Przecież nie mógł się łudzić, że go nie zbadają - powiedział trener Paweł Skrzecz, który pracował z Wachem w amatorskiej reprezentacji kraju i Gwardii Warszawa. Mocno zdziwiony informacją o dopingu był Piotr Wilczewski, członek sztabu szkoleniowego Wacha. O wynikach testu dowiedział się w Białymstoku, gdzie przygotowuje do kolejnej walki nowego podopiecznego - Pawła Głażewskiego. - Dopiero skończyliśmy trening, a ja mam w telefonie 20 nieodebranych połączeń. Już wiem, po co wszyscy dzwonią... Ale ja nie znam odpowiedzi, chciałbym najpierw porozmawiać z Mariuszem. Znam się z nim prawie 12 lat i gdyby coś było na rzeczy, to by mi powiedział. Jestem zszokowany i nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Biorę pod uwagę nawet tę ewentualność, że to jakaś gierka ze strony obozu Kliczki. Z tym, że bardziej bym wierzył w taką wersję, gdyby ona miała miejsce przed walką. Poczekajmy na oficjalne pismo z komisji lekarskiej - zaznaczył Wilczewski w rozmowie z PAP. Stawką pojedynku Wacha z Kliczką, który odbył się 10 listopada w Hamburgu, był tytuł mistrza świata trzech organizacji IBF, WBA i WBO. Ukraiński pięściarz wygrał jednogłośnie na punkty (120:107, 120:107 i 119:109). Podczas tej samej gali boksował m.in. Rafał Jackiewicz. Jego zdaniem, zachowanie Wacha nie było w żaden sposób "podejrzane". - Nie przebywałem cały czas z Mariuszem, bo on miał swój pojedynek, a ja swój, poza tym nie jesteśmy bliskimi kolegami. Jednak nie zauważyłem niczego podejrzanego, normalnie szykował się do walki, która czekała go za kilkadziesiąt i mniej godzin. Dlatego jestem bardzo zdziwiony informacją o dopingu - przyznał Jackiewicz, były mistrz Europy kat. półśredniej. Przed dwoma laty, również w Niemczech (Gelsenkirchen), ale ze starszym z braci Kliczków - Witalijem, rywalizował Albert Sosnowski. Potyczkę o pas WBC wagi ciężkiej przegrał przed czasem. Jego promotor Krzysztof Zbarski był pod wrażeniem profesjonalizmu, jeśli chodzi o kontrole antydopingowe. - Po tym co tam zobaczyłem i widziałem także na Wyspach Brytyjskich, nie zakładam nieprawidłowości przy przeprowadzaniu testów. Panowie w garniturach, kulturalni, mili, instruujący którą ręką zakręcić, którą zakręcić itd. Generalnie w Europie jest to przygotowane na +tip, top+. Naprawdę wyższa liga technologiczna, niż w Ameryce, gdzie komisja i jej praca pozostawiła po sobie marne wrażenie - zaznaczył. Na razie nie wiadomo, czy Wach straci wszystkie, a może część pieniędzy zarobionych na walce z Kliczką. - Nie znam przypadku Mariusza Wacha i nie przesądzam, co się wydarzy, ale z pewnością stosowanie niedozwolonych praktyk w celu osiągnięcia korzyści upoważnia rywala boksera, federację, sponsorów itd. do wystąpienia na drogę sądową w celu roszczenia. Oczywiście po udowodnieniu wyniku testu - dodał Zbarski. Wach w rozmowie z PAP zaprzeczył, jakoby świadomie przyjmował zakazane środki. - "W tej chwili trudno mi coś powiedzieć, bo jeszcze nie dostaliśmy żadnej oficjalnej informacji w tej sprawie. Mogę jedynie zapewnić, że świadomie nie przyjmowałem żadnych niedozwolonych środków. Może coś było w odżywkach, które kupowaliśmy w Stanach? - wspomniał Wach. Dodał, że jeśli informacja o dopingu się potwierdzi, będzie wnioskował o przebadanie próbki B.