Według prokuratury 36-letni Marek M. nielegalnie zakodował bilety na kwotę ponad 60 tys. zł, 32-letni Dominik K. na 32 tys. zł, a 56-letni Jarosław C. na 25 tys. zł. Posłużyli się do tego laptopem lub telefonem z czytnikami NFC i specjalistycznym oprogramowaniem. Wskazówki, jak to zrobić, mieli znaleźć w internecie. Pasażerów komunikacji miejskiej zachęcali niskimi cenami - o 30, 40 proc. niższymi niż wyznaczył ZTM. W poniedziałek oskarżeni składali wyjaśnienia przed sądem. Dominik K. tłumaczył, że większość kart do nielegalnego doładowywania dostawał od znajomych. O jego działalności klienci mieli się dowiadywać "pocztą pantoflową". K. przyznał się do winy. Zobowiązał się też do naprawy szkody. Oświadczył, że od kiedy został złapany, nie popełnił żadnego przestępstwa. "Żałuję swojego czynu. Chciałbym się dobrowolnie poddać karze" - powiedział. A na dodatek marihuana W trakcie przeszukania znaleziono u niego ponad 32 g marihuany. Na pytanie, skąd miał taką ilość narkotyku, stwierdził, że "ciężko ją zdobyć. W trakcie uprawiania tego procederu dysponowałem większymi sumami pieniędzy i jak była okazja, kupowałem więcej". Zapewnił jednak, że już nie zażywa narkotyku i poddał się terapii. Częściowo przyznał się do winy Marek M. Zakwestionował rozmiar szkody. Według tego oskarżonego wynosi ona nie 60 tys. zł, lecz 5 tys. zł. M. powiedział, że podczas składania zeznań na komendzie policji czuł się naciskany i chciał "szybko zakończyć sprawę". Stwierdził, że nie miał świadomości, iż proceder jest nielegalny. "Przyznaję się do wszystkiego za wyjątkiem ilości załadowanych kart. Dopiero jak przeczytałem w mediach o tym procederze, dowiedziałem się, że jest to nielegalne i przestałem się tym zajmować" - mówił przed sądem Marek M. Najstarszy oskarżony zaprzecza Oskarżeniom prokuratury zaprzecza najstarszy z mężczyzn - Jarosław Cz., właściciel firmy zajmującej się systemami elektronicznymi, które wiążą się z zapisywaniem danych na kartach. "Zostałem pomówiony przez znajomego. Stanowczo nie przyznaję się do winy" - stwierdził w sądzie Cz. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na kwiecień. Wówczas mają zostać przesłuchani świadkowie. Według szacunków ZTM, w latach 2012-2015 aż 10 tys. osób w Warszawie posługiwało się nielegalnymi kartami miejskimi. Straty z tego tytułu spółka oszacowała na 3,5 mln zł. W sprawie nieautoryzowanych doładowań Warszawskich Kart Miejskich w prokuraturach toczy się wiele postępowań zarówno w stosunku do osób nielegalnie doładowujących karty, jak również ich klientów.