W poniedziałek Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa na wniosek prokuratury uznał, że 27-letnia Doda jest winna przestępstwa obrazy uczuć religijnych dwóch osób, bo jej słowa były "obiektywnie obraźliwe" i działała z zamiarem "wyśmiania i obrażenia". Prokuratura żądała kary 10 tys. zł grzywny. Obrońca oskarżonej mec. Sergiusz Doniecki zapowiedział apelację. Wcześniej wnosił o uniewinnienie i podkreślał, że proces "wkroczył w konstytucyjną zasadę wolności słowa". Doda nie stawiła się na ogłoszenie wyroku. "Bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię" W wywiadzie prasowym Doda stwierdziła w 2009 r., że "bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię", bo - jej zdaniem - "ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła". Kodeks karny stanowi, że kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo do 2 lat więzienia. Prokuraturę zawiadomił szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak (był oskarżycielem posiłkowym - z czego zrezygnował pod koniec 2011 r.). Drugie doniesienie złożył senator PiS Stanisław Kogut. Znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej W 2010 r. mokotowska prokuratura oskarżyła Dodę o obrazę uczuć religijnych Nowaka i Koguta. Oparła się m.in. na opinii biegłych. Językoznawca i dwaj biblioznawcy (świecki i duchowny) częściowo uznali, iż Doda znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej. W procesie, który ruszył w maju 2011 r., Doda nie przyznała się do zarzutu. - Jeśli ktoś jest głęboko wierzący, to nie sądzę, by taka drobnostka mogła kogoś obrazić - mówiła. Zapewniała, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić. Według niej "napruty" oznacza "pozytywnie nastawiony", "wino było mszalne", a "zioła z pewnością mogły być lecznicze". - Mam młodych fanów, więc staram się mówić w tonie wesołym i dziwi mnie taka poważna interpretacja moich słów - argumentowała. "Wypełniła wszystkie znamiona przestępstwa" Prok. Agata Kucharska wniosła o uznanie Dody za winną, bo "wypełniła ona wszystkie znamiona przestępstwa". Uznała, że doszło do obrazy uczuć religijnych, a pokrzywdzonych w tej sprawie jest dwóch, bo choć Nowak zrzekł się prawa do bycia oskarżycielem posiłkowym, nadal jest pokrzywdzonym. Według prokuratury nie można uznać by Doda korzystała z wolności słowa, bo jej wypowiedź była prowokacyjna. Mec. Doniecki podkreślał, że na koncertach Doda nigdy nie znieważała uczuć religijnych, "co mogłaby czynić bezkarnie w świetle orzecznictwa" (b. partner Dody muzyk Nergal został nieprawomocnie uniewinniony od takiego samego zarzutu za podarcie Biblii podczas koncertu, bo sąd uznał, że była to dopuszczalna "kreacja artystyczna" - przyp. red.). Słowa stały się "narzędziem obrazy innych" Sąd uznał, że nie sposób uznać, że - jako osoba wykształcona - nie rozumiała znaczenia swoich słów: że "celowo nadaje im obraźliwą treść". Sędzia Agnieszka Jarosz w uzasadnieniu wyroku mówiła, że nie można się w tej sprawie powoływać na wolność słowa, bo jej słowa wykroczyły poza krytykę i stały się "narzędziem obrazy innych". Według sądu, Doda naruszyła uczucia religijne w sposób obiektywny, bo tak to jest odbierane "w kręgu kulturowym, z którego się ona wywodzi". Sąd powołał się na ustalenia biegłych, że "autorzy Biblii cieszyli się autorytetem świętych Kościoła", a sugerowanie, że pisali Biblię w upojeniu narkotykowym i alkoholowym obraża chrześcijan". Sędzia dodała, że nikt nie żąda, by Doda wierzyła w przekaz religijny, ale "pośrednio obraziła samą Księgę w znaczeniu niematerialnym, a cieszy się ona kultem także w judaizmie". Według sądu, słowa Dody z procesu są tylko "linią jej obrony" i nie można ich uznać za "wyraz artystyczny". "Sprzeczności w naszym kraju jest wiele" Sąd obniżył kwotę grzywny żądanej przez prokuraturę wobec małej szkodliwości społecznej czynu, częściowego porozumienia z pokrzywdzonymi oraz dotychczasowej niekaralności piosenkarki. Sędzia dodała, że ten wymiar grzywny "nie będzie dolegliwy". Mec. Doniecki powiedział po wyroku, że nie zgadza się z całością uzasadnienia sądu. Dodał, że z wyroku Nergala wynika ze można drzeć Biblie. ale nie wolno mówić o jej autorach. - Sprzeczności w naszym kraju jest wiele - podkreślił. Prokuratura nie będzie się odwoływać, bo "chodziło nie o wysokość kary, ale o uznanie winy.