Najmłodsza dziewczynka ma dwa i pół roku, najstarsza poszkodowana dobiega do czterdziestki. Skrzywdzili je wujek lub własny ojciec. Ich sprawy w prokuraturach okręgu siedleckiego leżą w teczkach, opisywanych jako "dopuszczenie od obcowania płciowego lub do innych czynności seksualnych z małoletnim poniżej 15. roku życia". Takich spraw w drugim półroczu 2007 r. we wspomnianych prokuraturach było dwanaście. Za każdą z nich kryje się osobista tragedia i rodzinne dramaty. Niektóre sprawy wychodziły na światło dzienne bardzo szybko, w innych - koszmar poszkodowanych wlókł się przez lata. I na lata pozostanie już w ich psychice. W połowie przypadków, które w zeszłym roku wpłynęły do prokuratur rejonowych naszego okręgu, "agresorem" okazywał się ktoś z rodziny: dziadek, wujek, konkubent matki czy szwagier. Najczęściej swoje podejrzenia co do zachowania mężczyzn zgłaszały matki poszkodowanych dzieci. Interweniowały również instytucje: Ośrodki Pomocy Społecznej, Domy Dziecka, placówki wychowawcze. Zgłaszały wszystkie zachowania dzieci, które ich zdaniem nie były normalne. - Czy w ostatnim czasie takich spraw jest więcej? - zastanawia się Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. - Na pewno więcej jest zgłoszeń o podejrzenie popełnienia przestępstw tego rodzaju. Są to jednak sprawy bardzo skomplikowane dowodowo. Opieramy się głównie na zeznaniach osób pokrzywdzonych. Jednak, żeby skrzywdzone dzieci nie były skazywane na wielokrotne przesłuchiwania, w polskim prawie istnieje zapis, że mogą być przesłuchiwane tylko raz - w sądzie, w obecności psychologa. Wujek, sąsiad, przyjaciel matki Dwie dziewczynki z okolic Garwolina swój koszmar przeżywały przez pół roku - od czerwca 2006 do stycznia 2007. Przebywały, co prawda, w placówce opiekuńczej, ale na weekendy przyjeżdżały do domu. Obie nie miały jeszcze 15 lat, a stały się obiektem niezdrowego zainteresowania konkubenta ich matki. Może nie starały się ukrywać tego, co się dzieje w domu, a może czujni wychowawcy wyłapali dawane przez nich sygnały. Okazało się jednak, że były molestowane przez przyjaciela matki. We wrześniu został on tymczasowo aresztowany, w grudniu 2007 roku do Sądu Rejonowego w Garwolinie prokuratura skierowała akt oskarżenia przeciwko mężczyźnie, zarzucając mu, że wobec dwóch nieletnich, poniżej 15. roku życia, dopuszczał się tzw. innych czynności seksualnych. W grudniu na trzy miesiące aresztowano również innego "wujka" z powiatu garwolińskiego. Dziewczynka, która nie skończyła 15 lat, zeznała, że w ciągu ostatnich dwóch lat wujek dotykał jej intymnych części ciała. Natomiast w sierpniu 2007 roku siedlecki sąd aresztował mieszkańca Siedlec, któremu postawiono zarzut molestowania pięciolatki. Sąsiadka mężczyzny, a jednocześnie matka wspomnianej dziewczynki, zostawiła ją i jej siostrę pod opieką sąsiada. Gdy odebrała dzieci, okazało się, że pięciolatka ma nieciekawe wspomnienia. Podobno sąsiad całował ją w usta i dotykał intymnych części ciała. - Dziewczynkę przesłuchano w obecności psychologa - tłumaczy K. Gołąbek. - I to właśnie on orzekł, że jej zeznania są spójne i logiczne. W zaciszu domowego ogniska... Czasem koszmar wraca do molestowanych po latach. W 2007 roku węgrowski sąd aresztował 76-letniego mężczyznę, oskarżonego o molestowanie własnej córki. Tyle, że koszmar tej 40-letniej kobiety miał się rozpocząć, gdy miała 17 lat, a więc prawie ćwierć wieku temu. Kobieta zeznała, że jej ojciec gwałcił ją jako nastolatkę i później, gdy była już dorosłą kobietą. Prokuratorom powiedziała również, że ojciec molestuje teraz jej dwóch niepełnoletnich synów. Sąd uwierzył w przedstawione dowody i zdecydował o areszcie mężczyzny. - Nie wszystkie sprawy są jednak jasne - dodaje K. Gołąbek. Na potwierdzenie swoich słów przytacza historię pewnej 20-latki z powiatu siedleckiego. Kobieta oskarżyła swojego szwagra o to, że kilka lat temu ją molestował. Mężczyzna zaprzeczył, twierdził, że w czasie gdy miał molestować, pracował legalnie za granicą. Prokuratura sprawdza jego wersję wydarzeń. Za obcowanie płciowe z osobą poniżej 15. roku życia grozi od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. Justyna Janusz