Tylko 48 sieciowych pedofilów usłyszało zarzuty posiadania i rozpowszechniania dziecięcej pornografii. Byli wśród nich nauczyciele, trenerzy. żołnierze, a nawet duchowni. Sąd aresztował tylko 10 z nich, 24 dostało dozory policyjne, trzech ma zakaz opuszczania kraju, a trojką nieletnich zajął się sąd rodzinny. Tak wygląda bilans dwóch policyjnych akcji przeciwko pedofilom ściągającym z Internetu obrzydliwe zdjęcia i filmy. Początek obławie dała akcja policji niemieckiej. Federalny Urząd Kryminalny (BKA) namierzył adresy IP konkretnych komputerów, których użytkownicy wchodzili na strony internetowe z pedofilskimi materiałami. - Na podstawie tych numerów polska policja ustaliła nazwiska i adresy właścicieli komputerów - wyjaśnią Jakub Śpiewak (34 l.), prezes fundacji Kidprotect.pl, która pomaga policjantom w namierzaniu sieciowych pedofilów. Ale spośród 114 zatrzymanych osób aż 66 osób nie usłyszało zarzutów. Dlaczego? W ich komputerach nie znaleziono pedofilskich treści. - Sprawdzamy teraz za pomocą specjalnych programów, czy ściągnięte zdjęcia i filmy nie zostały wcześniej skasowane z dysku. To może potrwać nawet pół roku - mówi nadkom. Zbigniew Urbański z Komendy Głównej Policji, Podinspektor Mariusz Sokołowski (35 l.) dodaje, że zazwyczaj w trakcie kolejnych oględzin dysków w 60-70 proc. przypadków biegli znajdują materiały pedofilskie. Reszta zatrzymanych nie usłyszy jednak nigdy żadnych zarzutów, Dlaczego? Powodów jest wiele. Eksperci, z którymi rozmawialiśmy mówią, że w grę może wchodzić pomyłka w identyfikacji właściciela komputera. Możliwe są również włamania do domowej sieci radiowej (Wi-Fi). Włamywacz pozostaje wtedy bezkarny, a policją zatrzymuje niewinnego właściciela komputera. Ceną policyjnej pomyłki jest wysoka. - Osoby, które wyprowadzono z domu w kajdankach, w dodatku jako podejrzane o tak poważne przestępstwo, zostały na długo publicznie napiętnowane - twierdzi Ireneusz Siudym (40 l.), psycholog z UMCS w Lublinie. Ale zboczeniec może pozostać bezkarny, choć faktycznie ściąga pedofilskie filmy i zdjęcia. Zapisuje je jednak na zewnętrzny dysk, który odpina od komputera i chowa na przykład w domu znajomego.