Raport na temat stanu polskiego czytelnictwa przedstawił dr Roman Chymkowski, kierownik Instytutu Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej. - Ponad 60 procent Polaków przyznaje, że nie czyta ani jednej książki w ciągu roku. Zadaliśmy naszym ankietowanym kilkadziesiąt pytań, z czego najważniejszym było: "Ile książek przeczytał/a pan/pani w ciągu minionego roku. Pytamy o każdą książkę, na każdy temat, każdego formatu. Interesuje nas każdy kontakt z książką, bez względu na treść i objętość." - powiedział Chymkowski. - Od 2008 r. procent osób, czytających siedem książek rocznie, lub więcej, zatrzymał się na pułapie 11 procent. () Wśród czytelników należy wyróżnić dobrze wykształconych mieszkańców wielkich miast, najczęściej pochodzących z inteligenckich rodzin. Większość Polaków przyznała, że życie czytelnicze zakończyła na etapie edukacji szkolnej - dodał. - Obserwujemy wzrost ludzi z wyższym wykształceniem, którzy nie czytają, ponieważ nie mają wyrobionych nawyków czytelniczych. Wśród osób, które zdeklarowały, że w ciągu roku nie przeczytały żadnej książki, aż 41 procent to osoby, które czytały teksty, nie przekraczające długości trzech stron. Preferujemy krótkie teksty, krótkie komunikaty. Również dostępność nowych środków percypowania treści, jak tablety, nadal jest w Polsce zjawiskiem marginalnym - zauważył Chymkowski. W debacie nad raportem udział wzięli: Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki, dr Paweł Kuczyński z Collegium Civitas, członek Zespołu ds. Konsultacji Społecznych Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, dr Tomasz Makowski - dyrektor Biblioteki Narodowej, dr Józef Skrzypiec, socjolog i kulturoznawca, prezes wydawnictwa Bellona, Michał Komar z ZAiKS oraz psycholog Tomasz Szponder, prezes wydawnictwa Rebis. Dyskusja, prowadzona przez dziennikarkę i krytyka literackiego Justynę Sobolewską, dotyczyła próby zdiagnozowania powodu złego stanu czytelnictwa w Polsce a także sposobów naprawienia tego stanu rzeczy. - Byliśmy zaskoczeni kilkoma wynikami tych badań. Okazało się, że największy spadek czytelnictwa obserwujemy wśród osób z wyższym wykształceniem. To oznacza, że nie czytają nauczyciele, księża, lekarze - osoby, które decydują o naszym życiu. Jeśli porównamy te badania ze stanem nakładów książek w Polsce - średni nakład to około 3 tysięcy egzemplarzy - zrozumiemy, że jest przyzwolenie społeczne na to, by czuć się osobą kulturalną i jednocześnie nie czytać - ocenił Tomasz Makowski z Biblioteki Narodowej. - Cały rynek książki utrzymywany jest przez niewielką grupę męczenników, którzy potrzebują książek, jak powietrza. Szkoła nie uczy przyjemności czytania. Po ukończeniu edukacji przestajemy czytać książki. Co gorsza, po jej zakończeniu nie wracamy do nich - dodał. - Dzisiejsze zapotrzebowanie narracji zaspokajają seriale telewizyjne - ocenił Paweł Kuczyński, zwracając uwagę na współczesne traktowanie literatury jako formy opowieści, przedmiotu konsumpcji. Uczestnicy dyskusji zastanawiali się, jakie zabiegi przedsięwziąć, by poziom polskiego czytelnictwa wzrósł. Należy wzmagać działania na poziomie samorządów. Nie może być tak, że osobą decydującą o życiu kulturalnym jest wójt, zainteresowany wyłącznie umacnianiem swojej pozycji poprzez organizowanie dożynek i festynów. Absolutnie kluczowy jest system edukacji. Jeśli nie wyrobi się nawyku czytelniczego w młodym wieku, jest to później nie do nadrobienia. Niestety, system szkolny - testy, matury - skomponowany jest tak, by do czytania zniechęcać. Uczy wyłącznie odpowiadania na testy - nie są to zadania mające na celu poszerzanie horyzontów - zauważył Grzegorz Gauden. - Czy widzieliście państwo kiedykolwiek polityka z książką? - pytał Gauden.- Nie, ponieważ doradzane jest mu, by nie wywyższał się ponad własnego wyborcę. Utrwalamy model nieczytania - błogostan głupiego Polaka. Nie muszę czytać, ponieważ wiedza jest niepotrzebna. Albo będziemy krajem taniej siły roboczej, albo będziemy cywilizowanym europejskim krajem. Bez czytania nigdy takim krajem nie będziemy - podsumował dyrektor Instytutu Książki.