Sara Kałużna: Tytuł Twojej płyty to "Już czas". Na co? Iza Lach: - Już czas na mnie i moją muzykę. Naczekałam się na wydanie tej płyty, bo już trzy lata temu podpisałam kontrakt, jednak wybieranie wydawcy, który pozwoli mi na pewną niezależność zabrało trochę czasu. - Twoja kariera zaczęła się od umieszczonej na portalu MySpace piosenki... - Długo zastanawiałam się, czy w ogóle umieszczać jakąkolwiek piosenkę, bo była ona bardzo osobista i bałam się reakcji ludzi. Kiedy po dwóch miesiącach odezwało się do mnie EMI nie mogłam uwierzyć, że spełnia się moje największe marzenie, bo już jako dziecko wiedziałam, że chcę śpiewać. Czułam się jak w bajce, jak Kopciuszek, który marzy o księciu i on się zjawia. - Większość piosenek powstało trzy lata temu, po rozstaniu z Twoim chłopakiem. To bardzo osobisty materiał ... -Tak i tu na korzyść zadziałały te trzy lata oczekiwania na album, bo dorosłam i teraz zupełnie już inaczej patrzę na tę historię. Z pewnym dystansem i dlatego chyba mogę się tym dzielić z innymi. - Jesteś bardzo młoda. Nie obawiasz się rozkręcającej się właśnie kariery? - Moje uczucia są podzielone. Z jednej strony, jestem przerażona, bo to do mnie należy podejmowanie wszystkich decyzji, czyli ogromna odpowiedzialność, a nie chciałabym kogoś zawieść. Z drugiej jednak, czuję, że to najszczęśliwszy moment w moim życiu, bo spełnia się moje wielkie marzenie i te pozytywne uczucia przeważają, mimo wszystkich dylematów. - Od samego początku pojawiły się różne porównania Twojej twórczości i Ciebie np. do brytyjskiej wokalistki Lily Allen... - Tak, w sumie rozśmieszyło mnie to. Bardzo ją lubię i cenię jako artystkę, jednak to porównanie jest dość niefortunne. Poza tym, że obie rozpoczęłyśmy kariery od MySpace, to jednak cała reszta nas różni. Głos, twórczość, a także poziom, na którym się znajdujemy. Daleko mi do niej. - Czy masz już pomysły na kolejną płytę? - Konkretnego nie, ale piosenki piszę prawie codziennie. To dla mnie tak naturalne jak mycie zębów. Pomysły czerpię po prostu z mojego życia, doświadczeń i uczuć, dlatego jeśli kolejna płyta będzie różnić się od "Już czas", to będzie to konsekwencja zmian zachodzących we mnie. Sara Kałużna