Jak poinformował rzecznik Enei Sławomir Krenczyk, do tragicznego wypadku doszło podczas prac przy obniżeniu komina nr 3 w elektrowni w Kozienicach. Zginęły cztery osoby - pracownicy firm zewnętrznych, którzy wykonywali roboty w środku nieczynnego komina. Spadli, wraz z platformą roboczą, z wysokości około 200 metrów. Według rzecznika prowadzone prace modernizacyjne polegały na wyburzeniu części nieczynnego obecnie 300-metrowego komina i dostosowaniu go do powstającej, nowoczesnej instalacji odsiarczania spalin. Platforma runęła w dół z dużej wysokości. Na miejscu wypadku natychmiast pojawiły się służby, które podjęły akcję ratunkową. - To bardzo smutny dzień dla całej polskiej energetyki. Składam najszczersze kondolencje i wyrazy współczucia rodzinom ofiar. Deklarujemy nasze pełne wsparcie zarówno psychologiczne, jak i czysto ludzkie - oświadczył cytowany w komunikacie przesłanym PAP Krzysztof Zamasz, prezes zarządu Enea SA, która jest właścicielem elektrowni. Krenczyk dodał, że prace modernizacyjne zostały przerwane, natomiast cała elektrownia działa bez zakłóceń. Okoliczności zdarzenia na miejscu wyjaśniają odpowiednie służby pod nadzorem prokuratury. Ciała trzech ofiar znaleziono od razu. Czwartą osobę zlokalizowano na terenie rumowiska wewnątrz komina. Mężczyzna, którego zgon stwierdziły służby ratunkowe, został przygnieciony ciężkimi elementami konstrukcji. Do wyciągnięcia ciał ma być użyty specjalistyczny sprzęt. Rzeczniczka prasowa prokuratury Małgorzata Chrabąszcz powiedziała PAP w środę wieczorem, że dla bezpieczeństwa prowadzących akcję, prokurator prowadzący śledztwo, w porozumieniu z powiatowym inspektorem nadzoru budowlanego, podjął decyzję o zawieszeniu działań do czwartku rano. Wyjaśniła, że z platformy, która się urwała, pozostały wiszące w kominie ciężkie, stalowe liny. Mogłyby one - jak tłumaczyła - zagrozić osobom schodzącym do wnętrza komina po ciała ofiar. - Akcja zostanie wznowiona w czwartek ok. 9 rano. Podjęta zostanie wówczas decyzja co do wyboru jak najbezpieczniejszego sposobu wyciągania ciał na zewnątrz. Na miejscu pojawi się też biegły, który oceni stan komina - dodała Chrabąszcz. Rzeczniczka podkreśliła, że prokurator i policja wykonali czynności zmierzające do zabezpieczenia dowodów w celu ustalenia okoliczności katastrofy. - W toku postępowania będzie wyjaśniane m.in., czy doszło do naruszenia obowiązków BHP i narażenia pracowników na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w następstwie czego nastąpił skutek śmiertelny, a jeśli tak, to kto ponosi za to winę - zaznaczyła prokurator. Patrycja Zaborowska z Komendy Powiatowej Policji w Kozienicach powiedziała PAP, że w sprawie została przesłuchana osoba nadzorująca pracę ekipy wykonującej rozbiórkę komina. Śledztwo w sprawie wypadku prowadzi V Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej w Radomiu. Elektrownia Kozienice zmieniła nazwę na Enea Wytwarzanie w maju 2012 r. Elektrownia ma 10 wysokosprawnych bloków energetycznych o łącznej mocy 2908 MW i około 8-proc. udział w produkcji energii elektrycznej w Polsce. Zdolność wytwórcza elektrowni to ok. 14 TWh rocznie. TVN24/x-news