- Czuwamy całą dobę. Czekamy na sygnał, by nieść dziecku pomoc - powiada s. Wanda Kmiecik, przełożona sióstr loretanek, u których od ponad roku jest Okno Życia. To inicjatywa warszawskiej archidiecezji i zgromadzenia zakonnego. Umieszczone zostało wprawdzie w siedzibie ss. loretanek, ale przy ruchliwej ulicy, wśród kamienic, urzędów, sklepów. Za szybą stoi niemowlęcy leżaczek z kolorowym rożkiem do zawinięcia maleństwa. Wystarczy uchylić klamką okienne drzwi i położyć dziecko. - I dostaje jakby nowe życie - mówi gazecie s. Wanda. W placówce taki maluch ma status osoby "nn". Imię dopiero nadaje mu sąd. Po adopcji oczywiście rodzice mogą zmienić imię, ale robią to rzadko. A jeśli już, to zostawiają je jako drugie. Psychologowie dodają jednak, że nawet szybka adopcja nie chroni przed cierpieniem porzucenia. Dziecko w pierwszych tygodniach życia kilkakrotnie zmienia opiekunów, nie ma stałego obiektu przywiązania, nie czuje rodzicielskiej miłości. To prowadzi do choroby sierocej. O tej sprawie w piątkowej publikacji "Życia Warszawy".