Trzeba z nimi zrobić porządek. Zsunęła kapcia z nogi (na drugiej stopie miała gips) i usiadła na wersalce. Uderzenie w ramię bardzo ją zaskoczyło. Spojrzała przed siebie. - Dlaczego sufit leży na podłodze? - pomyślała bezradnie. - Dlaczego tu jest taki bałagan? Zza okna usłyszała krzyki sąsiada: - Ewa tam jest! Ewa tam chyba była! Wyszła na bosaka przed dom. Sąsiad podbiegł do niej, a nieznany mężczyzna na jej widok tak wyraźnie odetchnął z ulgą, że mało się nie rozpłakał. To był kierowca. Jego samochód (mleczarska cysterna) wbił się w dom Ewy. Szok Ewa nie pamięta żadnego hałasu, huku rozpadającego się domu. Nie pamięta pisku hamulców. Jedyne, co nie daje jej spokoju, to to uderzenie w ramię i ten bałagan w pokoju. Przewrócił się regał, wersalka złamała wpół, sufit opadł na podłogę, okno wypadło. Dom praktycznie został przesunięty o metr. - Byłem z klientem w sklepie, gdy usłyszeliśmy okropny huk - wspomina sąsiad, pan Zygmunt. Jego sklep mieści się niemal na wprost domu Ewy. - Wybiegliśmy szybko. To był dramatyczny widok: w szczyt domu wbiła się cysterna. Baliśmy się, czy jest ktoś w domu i czy żyje. Ewa, patrząc na zniszczony dom, nie czuła nic. Może tylko jakąś wdzięczność, że najmłodsza córka Marysia była w szkole. I że ten spadający sufit jej nie zabił. I że Bóg pozwolił jej wyjść, a nawet zabrać trochę rzeczy. Dopiero dwa dni później, gdy szła do sklepu pana Zygmunta i spojrzała na pochylony dom, rozpłakała się. Stała przed nim i łzy leciały jej po policzkach. Feralne miejsce Dom Ewy stał przy samym zakręcie na drodze z Mordów do Czołomyj. To ostry, dziewięćdziesięciostopniowy zakręt. - Tyle lat chodziłam do Urzędu Gminy, żeby postawili tu znak, ograniczający prędkość do 30 kilometrów na godzinę. To tylko ścieżkę wydreptałam. Postawili czerwone ostrzegawcze pasy i to wszystko. Dom Ewy stoi jakby w przeklętym miejscu. Jakieś dwadzieścia lat temu zabił się na nim mieszkaniec pobliskiego Czepielina. Ponoć jeździł zapraszać na chrzciny dziecka. Z zakrętu wypadli i uderzyli w dom taksówkarz z Łosic oraz kilku motocyklistów, ostatnio mieszkańcy Doliwa rozwalili płot, jadąc na podwójnym gazie. Niedługo po urodzeniu Marysi, część domu zaczęła się palić. W pożarze zginął mąż Ewy. Są takie miejsca, jak to w Czołomyjach, gdzie skupiają się jakieś zło i nieszczęście. A może to tylko ten niebezpieczny zakręt? Kierowca cysterny tłumaczył, że środkiem jezdni na zakręcie jechała kobieta terenowym samochodem. Może ją też zniosło? Musiał odbić w prawo, by uniknąć zderzenia. Cysterna wpadła w poślizg i uderzyła w dom. Pomoc Ewę i Marysię zawieziono tymczasowo do babci. Nie mogą tam długo zostać ze względu na trudne warunki i na szkołę Marysi. Dziewczynka musiałaby iść kilka kilometrów do najbliższego miejsca, skąd mógłby ją zabrać gimbus. Teraz musiałaby wychodzić niemal ciemną nocą i tak wracać. - Pomożemy pani Ewie znaleźć lokum na zimę. Gmina dołoży się do czynszu i do opału - zapewnia kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej w Mordach, Andrzej Pietrulowicz. - Były u nas dorosłe dzieci tej pani i powiedziały, że będą chciały odbudować dom. Zadeklarowaliśmy pomoc w przygotowaniu planów i w dochodzeniu odszkodowania od firmy, której pracownik spowodował wypadek. Będziemy prosili radcę prawnego w gminie, aby pilotował sprawę odszkodowania. Gmina nie ma lokali komunalnych, w których mogłaby Ewę i jej córkę umieścić. - Prosiliśmy, aby ta pani także sama poszukała lokum do wynajęcia, my dołożymy się do czynszu. Być może uda nam się pozyskać na zimę domek z jedną izbą, w którym pani Ewa pozostanie do wiosny - mówi kierownik GOPS. Smutne będą tegoroczne święta Ewy. W obcym domu, z perspektywą ogromnego przedsięwzięcia, jakim jest odbudowa domu. Na razie nadzór budowlany nakazał rozbiórkę uszkodzonego domu, który nie nadaje się do zamieszkania. Do sprawy Ewy wrócimy wiosną. Będzie potrzebowała pomocy. Do tego czasu zapewne wyjaśni się też kwesta odszkodowania z PZU za wyrządzone szkody. Kierownik GOPS chce także skontaktować się z węgrowską mleczarnią i zapytać, czy tak duża firma zechce pomóc poszkodowanej z Czołomyj. W końcu to cysterna tej firmy spowodowała takie nieszczęście. Ewa żyje skromnie, jak to wdowa na małej wsi. Nie stać jej na wybudowanie nowego domu. Bez pomocy innych nie da sobie rady. Na szczęście mieszka w okolicy, gdzie sąsiedzi nie zostawiają poszkodowanych bez pomocy: czy to pożar, czy choroba, zawsze ktoś poda rękę, wesprze dobrym słowem lub pieniędzmi. Ale odbudować dom... to pewnie nie będzie łatwe. Mariola Zaczyńska