Seremet chce, by było to traktowane jako wykroczenie, a nie przestępstwo. - Przepis (przenoszący odpowiedzialność z wykroczenia na przestępstwo) miał działać odstraszająco i ograniczyć zjawisko kierowania rowerem w stanie nietrzeźwym. Ale okazał się nieskuteczny. Takich sprawców przybywa - zaznacza. W więzieniach są obecnie 5024 osoby skazane za jazdę rowerem po pijanemu. Tylko o 626 mniej niż kierowców samochodów. A miesięczne utrzymanie więźnia to ok. 2,5 tys. zł. Prokurator generalny ocenia, że posyłanie rowerzystów do więzień niczego ich nie nauczyło. -Wymagają raczej pomocy medycznej- dodaje. Jak wspomina, kiedyś rozpoznawał sprawę cyklisty notorycznie jeżdżącego po kieliszku. - Był za to skazany 11 razy i uzbierały mu się 3 lata pozbawienia wolności - wylicza. Seremet przedstawił swoje propozycje także szefom MSW, KGP oraz służby więziennej. - Spotkały się z bardzo pozytywnym przyjęciem - mówi jego rzecznik Mateusz Martyniuk.