Jak poinformował rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego, Igor Krajnow, w ciągu trzech ostatnich miesięcy 2008 r. odnotowano więcej aktów wandalizmu niż w analogicznym okresie w latach ubiegłych. - Do zdarzeń tych dochodziło podczas ruchu pojazdów, co z jednej strony stwarzało ogromne niebezpieczeństwo dla pasażerów, z drugiej zaś, często uniemożliwiało zatrzymanie sprawców - powiedział rzecznik ZTM. W ub.r. odnotowano prawie 50 przypadków wandalizmu. Roczne straty, jakie poniosło SKM z tytułu dewastacji mienia w 2008 r., szacowane są na ok. 150 tys. zł. Najbardziej kosztowne zniszczenia to wybicia szyb czołowych (koszt wymiany jednej sztuki - ok. 20 tys. zł). Najczęstsze przypadki wandalizmu - to malowanie graffiti na wagonach podczas ich postoju na bocznicy, obrzucanie pociągów kamieniami i bójki, podczas których wybito szyby. Wandale niszczą też lub kradną kasowniki, gaśnice, siedzenia i stojaki na rowery. Jak informuje stołeczny Zarząd Transportu Miejskiego, w tym roku doszło już do kilku takich incydentów. Od lat służby porządkowe na kolei próbują zwalczać wandalizm. W niektórych składach SKM wraz z kontrolerami podróżują wynajęci przez ZTM pracownicy agencji ochrony. - Gdy zauważą agresywnie zachowujące się osoby, czy też inne niepokojące zdarzenie, np. próbę kradzieży bądź dewastacji mienia, niezwłocznie podejmują interwencję - zapewnił rzecznik. - Ponadto zgodnie z zaleceniem ZTM załogi pociągów o każdym niebezpiecznym incydencie zobowiązane są jak najszybciej powiadomić policję oraz Służbę Ochrony Kolei - przypomniał. Jak powiedział prezes SKM Leszek Walczak, na dewastację narażone są głównie składy EN57 - tzw. elektryczniaki, nie wyposażone w system monitoringu. W ośmiu nowoczesnych pociągach 14WE, znajdujących się pod stałym nadzorem kamer, chuligańskie incydenty należą do rzadkości - dodał. Codziennie w Warszawie i okolicach jeździ kilkanaście pociągów.