Państwo każdego roku na pomoc materialną dla uczniów przeznacza prawie pół miliarda złotych. Kontrola wykazała jednak, że znaczna część tej kwoty wraca do budżetu niewykorzystana. Rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej Grzegorz Żurawski powiedział, że resort nie ma narzędzi, które pozwoliłyby kontrolować wykorzystanie przekazanych gminą środków finansowych. To należy do Regionalnych Izb Obrachunkowych. W 2009 roku do budżetu wróciło 9 procent środków przeznaczonych na pomoc materialną, a w 2010 roku zwrot wyniósł aż 16 procent. Najgorzej jest w województwie śląskim, gdzie gminy nie wykorzystały ponad jednej trzeciej przekazanych im środków. Grzegorz Żurawski zwrócił uwagę, że niewykorzystanie środków może też wynikać z różnej interpretacji przepisów ministra finansów. MEN stoi na stanowisku, że aby skorzystać z tych pieniędzy nie trzeba mieć 20 procent wkładu własnego. Tymczasem Ministerstwo Finansów, NIK i być może wiele samorządów uważają, że ten wkład powinien być. Żurawski powiedział też, że pieniądze, które wracają do Ministerstwa nie przepadają. Na przykład pieniądze z programu Wyprawka Szkolna zostały przeznaczone na stypendia i zasiłki szkolne. Samorządom zdarza się też łamać przepisy Ustawy o systemie oświaty poprzez stawianie dodatkowych wymagań, od których jest uzależniona pomoc - na przykład w Radomiu pomoc uzależniono od obecności uczniów na lekcjach. Zdarzają się też spore opóźnienia w przekazywaniu pieniędzy - czasem stypendia docierają do uczniów dopiero po trzech, a nawet czterech miesiącach od rozpoczęcia nauki. Prawie 70 procent skontrolowanych gmin opóźniało wydawanie decyzji o przyznaniu pomocy finansowej. Kontrola NIK objęła Ministerstwo Edukacji Narodowej, 19 gmin oraz 52 szkoły na terenie 10 województw.