- Słownik ma na celu uchwycenie najważniejszych językowych i komunikacyjnych tendencji w ciągle się zmieniającym języku polskiej polityki. Staraliśmy się wybrać z wypowiedzi polityków słowa i zwroty nowatorskie, takie, które powtarzane były w wielu kontekstach, a także tzw. skrzydlate słowa - sformułowania, które zyskały własny byt językowy, nawet w oderwaniu od polityki - mówili autorzy słownika podczas wtorkowej debaty na jego temat, która odbyła się w Senacie. Twórcy "Słownika polszczyzny politycznej po roku 1989" potraktowali temat bardzo szeroko. Wśród haseł znalazły się nie tylko cytaty z wypowiedzi polityków, ale też hasła wyborcze, przezwiska i przydomki, a nawet fragmenty piosenek odnoszących się do sytuacji politycznej. Z niektórymi hasłami wiążą się całe historie przywoływane przez autorów słownika, co sprawia, że jest on także swego rodzaju kroniką wydarzeń medialnych polskiej polityki ostatnich 20 lat. "Ciemny lud to kupi" to zdanie przypisywane Jackowi Kurskiemu, który jednak nigdy nie przyznał się do autorstwa tego bon motu, zaś "kolorowe skarpetki" wiążą się z komisją śledczą ds. "afery Rywina" i pamiętną dyskusją Adama Michnika z posłanką Anitą Błochowiak na temat bikiniarzy oraz gejów. Natomiast "dyplomatołki" - to inwektywa autorstwa Władysława Bartoszewskiego "skierowana najprawdopodobniej pod adresem braci Kaczyńskich, podczas krakowskiej konwencji PO w dniu 29 września 2007 roku" - jak napisali autorzy słownika. Inne przykłady to m.in. "bezy Jolanty Kwaśniewskiej" odnoszące się do programu telewizyjnego, w którym pierwsza dama RP instruowała widzów, jak elegancko spożywać słodkie przysmaki. Ten program przywoływany był ironicznie przez polityków PiS jako kwintesencja kompletnego oderwania od realiów życia lewicowej ekipy. Natomiast "choroba filipińska" Aleksandra Kwaśniewskiego, zdaniem autorów słownika, stała się powszechnie używanym, nie tylko w polityce, synonimem stanu upojenia alkoholowego, podobnie jak "goleń prezydenta" - określenie z oficjalnego komunikatu, który miał wyjaśnić chwiejny krok Kwaśniewskiego podczas uroczystości w Charkowie w 1999 roku. Słownik gromadzi także "skrzydlate słowa" czyli - według definicji prof. Henryka Markiewicza - "wyrażenia, zwroty i frazy, które z różnych powodów stały się sławne, utrwaliły się w pamięci szerokiego kręgu ludzi i są przez nich powtarzane". Do kategorii słownikowych "skrzydlatych słów" można zaliczyć "Jestem za, a nawet przeciw" Lecha Wałęsy, używane już powszechnie w najrozmaitszych sytuacjach, podobnie jak tego samego autorstwa "Nie chcem, ale muszem", "Plusy dodatnie i plusy ujemne" czy "O take Polske walczyłem" (słownik zachowuje oryginalną wymowę). Innym przykładem są "kurwiki w oczach" posłanki Samoobrony Renaty Beger, powtarzane i stosowane w najrozmaitszych kontekstach. Słownik przypomina też najciekawsze cytaty z wypowiedzi polityków jak np. "Jak każdy mężczyzna, narzędzie gwałtu noszę przy sobie" (Andrzej Kern), "Panu to ja mogę nogę podać" (Wałęsa do Kwaśniewskiego) czy "Prawdziwego mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy" (Leszek Miller). Słownik cytuje też Ewę Wachowicz z jej słynnym "Premierowi się nie odmawia" oraz "Stłucz pan termometr, to nie będziesz miał gorączki" Wałęsy. Uznanie autorów słownika zyskało też lakoniczne "sio!", którym Waldemar Pawlak oganiał się od dziennikarzy na sejmowym korytarzu, a także radosny okrzyk "Yes, yes, yes" Kazimierza Marcinkiewicza po sukcesie negocjacji w sprawie budżetu UE. Cytowana jest też fraza "Spieprzaj, dziadu" Lecha Kaczyńskiego skierowana do natarczywego przechodnia. Własnych, osobnych haseł w słowniku doczekali się m.in. "bulterier Kaczyńskich" (Jacek Kurski), "krwawy Ludwik" (Dorn) "lwica lewicy" (Aleksandra Jakubowska), "piękny Marian/ Maryjan" (Krzaklewski), "słońce Peru" (Donald Tusk). Słownik przypomina najbardziej medialne określenia oponentów stosowane w polskiej polityce ostatnich lat jak np. "pisuary", "platformersi", "solidaruchy", "ścierwojady" (o dziennikarzach) czy "wykształciuchy". W słowniku mało jest terminologii prawnej, choć i dla niej znalazło się miejsce. Hasło "lub czasopisma", odnosi się, jak podają autorzy słownika, do "najgłośniejszego cytatu z tekstów ustawowych", który zyskał tak wielką popularność, że trafił do dowcipów (np. Przychodzi minister Jakubowska do sklepu i prosi o bułkę lub czasopisma). Ze świata muzyki popularnej do języka polityki, zdaniem autorów słownika, przeniknęły dwa cytaty, oba z piosenek zespołu Kult: "Panie Waldku, pan się nie boi" oraz "Wałęsa, dawaj moje 100 milionów", natomiast jedynym zapożyczeniem z terminologii medycznej okazała się "pomroczność jasna". Zamieszczony na końcu słownika aneks pozwala zidentyfikować najbardziej twórczych autorów słownikowych haseł. Niekwestionowanymi zwycięzcami są bracia Kaczyńscy (Jarosław - 29 haseł, Lech - 14, czyli w sumie 43 wypowiedzi). Nieco niżej lokuje się Lech Wałęsa z wynikiem 22 cytowanych bon motów oraz Andrzej Lepper, autor 13 słownikowych haseł. "Słownik polszczyzny politycznej po roku 1989" ukazał się nakładem Wydawnictwa Naukowego PWN.