Maciek Cnota: Jako 14-letni chłopiec był pan świadkiem powstania w getcie warszawskim, które jednak przeżywał pan po polskiej stronie muru. Prof. Feliks Tych: - Między 1940 a 1943 rokiem przez warszawskie getto przewinęło się ok. 500 tys. osób. Zdecydowana większość zginęła. 300 tys. jego mieszkańców, w tym prawie wszystkie dzieci, zostało posłanych przez Niemców na śmierć do komór gazowych Treblinki w czasie tzw. wielkiej akcji w dniach od 22 lipca do 21 września 1942 r. Kolejne ponad 100 tys. zmarło w getcie z głodu, zimna i chorób. Ile osób żyło w getcie w momencie wybuchu powstania? Jedynie około 70 tys. osób, z czego tylko połowa znajdowała się tam legalnie. Reszta ukrywała się w rozmaitych nadziemnych i podziemnych schowkach, w piwnicach, bunkrach wykopanych pod budynkami, najróżniejszych skrytkach. To byli tzw. robinsonowie. Po wojnie okazało się, że kilkadziesiąt osób, głównie kobiet, ukrywało się w ruinach getta przez ponad półtora roku - od powstania aż do stycznia 1945 roku. Jak wyglądało życie za murem? Po tzw. wielkiej akcji w lecie 1942 roku w getcie szczątkowym pozostało już tylko ok. 70 tys. osób, z czego połowa nielegalnie. Od początku utworzenia przez Niemców getta większość jego mieszkańców znajdowała się w skrajnie trudnym położeniu. Racje żywnościowe (160 kalorii dziennie) nie wystarczały do przeżycia, a ceny żywności szmuglowanej do getta były tu 3-4 razy wyższe niż za murem, po aryjskiej stronie miasta. Ludzie byli straszliwie stłoczeni, znaczna część z nich pozbawiona środków do życia. Ludzi zmarłych z głodu lub na skutek epidemii leżących na ulicy widywało się codziennie. W getcie szczątkowym, wyludnionym po wielkiej akcji, widoki takie były rzadsze, bo ludzie znajdowali się albo w ukryciu, albo też pracowali w przedsiębiorstwach niemieckich. Warunki życia w getcie pogarszały się od momentu jego utworzenia w listopadzie 1940 roku. Czemu więc do zbrojnego sprzeciwu doszło dopiero wiosną 1943 roku? Na to, by móc podjąć powstanie, trzeba było mieć broń. Żydzi jej nie mieli i nikt ani alianci, ani polskie podziemie nie kwapił się, by im tę broń dostarczyć. Po pierwsze dlatego, że samo podziemie nie miało broni za wiele. Po drugie, zdawano sobie sprawę, że powstanie nie ma żadnych szans na zwycięstwo. Niemcy, mając do dyspozycji duże siły wojskowe i policyjne wyposażone we wszystkie rodzaje broni, zdławią je w krótkim czasie.