Tuż przed rozpoczęciem roku szkolnego nagle okazuje się, że kupione niedawno ubrania i buty do niczego się nie nadają. Dzieci urosły tak znacznie, że konieczne jest wymienienie większości garderoby. Tak więc rodzice wraz z pociechami gorączkowo poszukują nowych, większych ubrań. Ale łowy wcale nie są ani łatwe, ani przyjemne. A to ze względu na iście astronomiczne ceny. Trudno nie zbankrutować - Przecież to niewiarygodne! Zaledwie kilka nowych ubrań, a płacę jak za wyprawkę dla dwójki dzieci - pani Marta nie kryje zdenerwowania. I trudno się dziwić. Dresy, kolorowe koszulki, buty - wszystko kosztuje znacznie więcej niż rok temu. - W tym roku coraz więcej klientów pyta się o najbliższe terminy wyprzedaży - przyznaje pani Kasia, pracowniczka jednego ze stołecznych sklepów "Smyk". - Zazwyczaj tylko oglądają, kupują rzadko - dodaje. I podobnie jest w większości sklepów. Wystawy kuszą kolorowymi ubraniami, ale ceny skutecznie odstraszają. Jest jednak sposób, by zaopatrzyć się w potrzebne rzeczy, jednocześnie nie opróżniając całkowicie portfela. Ratunek dla portfela Niekoniecznie trzeba jednak wydawać majątek, żeby odziać pociechę w dobrej jakości rzeczy. Na Zachodzie triumfy święcą sklepy typu "outlet", w Polsce przekonuje się do nich coraz więcej ludzi. - W weekendy są u nas tłumy, choć w ciągu tygodnia też nie możemy narzekać na zastój - opowiada pracownik jednego ze sklepów w "Factory". "Outlety" to teraz ostatnia deska ratunku dla rodziców, których pociechy znacznie urosły przez wakacje. - Do wymiana jest w zasadzie cała garderoba. A ja nie mam zamiaru płacić majątku za ubrania, które niedługo i tak będą do wymiany - mówi pani Ewa. mama 12-letniego Kuby. W outletach można nie tylko zaopatrzyć się w ubrania, ale też kupić część wyprawki szkolnej - plecaki, piórniki, sprzęt sportowy. A wszystko w znacznie niższych cenach. Dzieci będą zadowolone, a i nasze portfele po zakupach nie będą puste.