- Według dotychczasowych ustaleń śledztwa grupa w latach 1999 - 2008 rozprowadziła około 8 tys. fałszywych banknotów o łącznej wartości 1 miliona euro - poinformowała w piątek na konferencji prasowej prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie, w której prowadzone jest śledztwo w tej sprawie. Spośród zatrzymanych 27 osób jedna została po przesłuchaniu zwolniona. Dwie osoby są przesłuchiwane w Prokuraturze Okręgowej we Wrocławiu, a 24 w prokuraturze w Lublinie. - Wobec siedmiu osób skierowano wnioski o tymczasowe aresztowanie, wobec 14 zastosowano dozory policyjne i poręcznie majątkowe. Trwają przesłuchania jeszcze kilku osób - dodała Kępka. Zatrzymań dokonano w czwartek na terenie czterech województw: lubelskiego, małopolskiego, dolnośląskiego i mazowieckiego. Jak powiedział rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Lublinie Janusz Wójtowicz, w akcji brało udział ponad 200 policjantów, głównie funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego oraz policyjni antyterroryści z różnych jednostek w kraju. Śledztwo w sprawie gangu rozprowadzającego fałszywe euro lubelska prokuratura prowadzi od 2008 r. Do pierwszych zatrzymań doszło w kwietniu b.r. Jak informowała wówczas prokuratura i policja, wśród zatrzymanych było wtedy m.in. dwóch żołnierzy Wojska Polskiego, funkcjonariusz Służby Więziennej oraz obywatelka Rumunii. Grupą, według prokuratury, kierowały cztery osoby: 29-letni Radosław B. (pochodzący z Chełma, na stałe mieszkający we Włoszech), 30-letnia obywatelka Rumunii Ana C., 34-letni Piotr G. oraz 25-letnia Daria B. Gang rozprowadzał podrabiane banknoty - głównie o nominałach 50 euro i 100 euro- na terenie Unii Europejskiej, m.in. we Francji, Włoszech, Holandii i Hiszpanii. Fałszywe euro były rozprowadzane głównie przez młodych ludzi, którzy płacili nimi za drobne zakupy i otrzymywali wydaną resztę w prawdziwych banknotach. Werbowanie członków grupy zajmujących się bezpośrednio dystrybucją banknotów odbywało się w Polsce. Często byli to mieszkańcy Chełma i okolic. Wyjeżdżali oni do danego kraju pod pozorem pracy zarobkowej, na miejscu otrzymywali falsyfikaty, którymi mieli płacić w sklepach. Potem dzielili się zyskiem z tymi, którzy stali wyżej w hierarchii grupy; oddawali im różne kwoty, sięgające nawet do 60 proc. wartości wprowadzonego fałszywego banknotu. Nikomu z zatrzymanych nie postawiono dotychczas zarzutów fałszowania pieniędzy. Prokuratura nie ujawnia żadnych szczegółów dotyczących tego wątku śledztwa. Za wprowadzanie do obiegu podrabianych euro grozi kara do 10 lat więzienia. Policja i prokuratura określają sprawę jako rozwojową i nie wykluczają kolejnych zatrzymań.