Jedyne zmartwienie Marka Durlika to prokuratura, która może postawić mu zarzuty. Za wyłudzenie przez szpital MSWiA 3 mln zł z NFZ. Jako szef szpitala Durlik dostawał na rękę ok. 7 tysięcy na rękę. Dużo. Większości Polaków takie pieniądze nawet się nie śnią. Tylko czy wystarczająco dużo, by żyć w takim luksusie? - pyta "Fakt". Znany transplantolog mieszka w jednej z droższych dzielnic Warszawy - na Mokotowie. Ma wielką willę, która warta jest ok. 3 milionów złotych i samochód za około 200 tysięcy złotych - relacjonuje gazeta. Jak dowiedział się nieoficjalnie "Fakt", Markowi Durlikowi mogą zostać postawione zarzuty w związku z nadużyciami, do jakich dochodziło w szpitalu MSWiA. Z dokumentacji zgromadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne wynika, że stołeczny szpital wyłudził od Narodowego Funduszu Zdrowia przeszło 3 miliony złotych. Podobno na oddziałach kliniki księgowano fikcyjne zabiegi, którym w istocie nie byli poddawani pacjenci. Według śledczych, od listopada 2006 r. do stycznia 2007 r. sfałszowano nawet 60 proc. dokumentacji - pisze "Fakt". - Nic takiego nie mogło mieć miejsca za moją zgodą - broni się Marek Durlik. - Chorzy nie muszą pamiętać, jakie zabiegi im wykonywano - dodaje.