Proces kobiety rozpoczął się we wtorek przed stołecznym sądem rejonowym. Na kolejnej rozprawie sąd ma zdecydować, czy uwzględni jej wniosek. - Bardzo żałuję, ale tak się ułożyło moje życie - mówiła oskarżona przed sądem. Dodała, że kiedy podejmowała pracę w domu opieki miała tylko sprzątać i gotować, z czasem jej obowiązki rozrosły się do kierowania placówką. Jak przyznała, nie miała świadomości, jak wygląda opieka nad osobami chorymi w podeszłym wieku. Sprawa była głośna w końcu 2007 roku. Maltretowanie pensjonariuszek prywatnego domu opieki media ujawniły w grudniu 2007 r., pokazując m.in. filmy nagrane telefonem komórkowym przez Łukasza K., poborowego odsługującego wojsko w tym ośrodku. Na filmach tych było widać, jak stare, schorowane kobiety bito po twarzy, wyzywano i maltretowano. Proceder maltretowania pensjonariuszy mógł trwać nawet od 2004 roku. Po ujawnieniu sprawy wszyscy pensjonariusze trafili do innych placówek, a niezarejestrowany dom opieki zamknięto. Kierowniczka domu Katarzyna Z. usłyszała w marcu ubiegłego roku zarzuty znęcania się nad pensjonariuszkami oraz narażenia życia jednej z nich przez niewezwanie karetki. Łącznie jako pokrzywdzeni w sprawie wymienionych jest 10 osób. Oskarżona przystała we wtorek na zaproponowany przez prokuraturę wymiar kary. Poza pozbawieniem wolności w zawieszeniu, Katarzyna Z. miałaby mieć orzeczony zakaz wykonywania zawodu opiekunki przez siedem lat oraz zapłacić pokrzywdzonym łącznie około 4 tys. zł zadośćuczynienia. Jak tłumaczyła przed sądem Katarzyna Z., która obecnie utrzymuje się z przynoszącego niewielkie dochody gospodarstwa rolnego, praca w domu opieki była ciężka. - Pracowaliśmy "na okrągło" i "na czarno", nie było czasu dla siebie i własnej rodziny, trzy osoby były wyznaczone do 20 podopiecznych, dlatego nie wytrzymywałam nerwowo - powiedziała oskarżona. Dodała, że w domach opieki pracowała dziewięć lat, w tym od grudnia 2003 r. do grudnia 2007 r. w Radości. - W tym czasie robiłam mnóstwo dobrych rzeczy, teraz nikt tego nie widzi - zaznaczyła. T Termin kolejnej rozprawy Sąd Rejonowy dla Warszawy Pragi-Południe wyznaczył na 29 października. Wówczas zapadnie decyzja, czy Katarzynie Z. zostanie wymierzona zaproponowana kara. Proces kierowniczki domu opieki to już trzecia sprawa sądowa w związku ze znęcaniem się nad pensjonariuszami domu opieki w Radości. Prokuratura oskarżyła w sprawie pięć osób. We wrześniu i grudniu ubiegłego roku sąd rejonowy skazał już pozostałych czterech oskarżonych - dwie kobiety i dwóch mężczyzn - na kary pozbawienia wolności - od roku do roku i ośmiu miesięcy - wszystkie w zawieszeniu. Osoby te dobrowolnie poddały się karom. Sprawa Katarzyny Z. została wyłączona do odrębnego postępowania, ponieważ wcześniej była kierowniczka chorowała. Sprawa wywołała też dyskusje nad potrzebą zmian prawa dotyczącego funkcjonowania domów opieki. W Sejmie trwają obecnie prace nad projektem nowelizacji ustawy o pomocy społecznej. Projekt przewiduje m.in. zaostrzenie kar za prowadzenie domów pomocy społecznej bez wymaganych zezwoleń z 10 do 20 tys. zł w przypadku większych placówek. Zgodnie z projektem wojewoda będzie mógł nałożyć karę 20 tys. zł na placówki, w których przebywa powyżej 10 osób i 40 tys. w sytuacji, gdy placówki te - mimo wcześniejszego nałożenia kary - będą działać nadal. Ponadto wojewoda będzie miał również możliwość wydania nakazu wstrzymania prowadzenia takiej placówki. Projekt nakłada też na domy pomocy społecznej obowiązek prowadzenia szczegółowej dokumentacji, dotyczącej osób przebywających w placówce. Ma ona dotyczyć m.in. stanu zdrowia pensjonariuszy, opieki medycznej nad nimi, ewidencji wydanych orzeczeń i zleceń lekarskich, a także danych kontaktowych do rodziny lub opiekuna prawnego. Wszystkie domy pomocy społecznej będą miały ponadto obowiązek umieszczania w widocznym miejscu, przy wejściu do budynku, tablicy informacyjnej o posiadanym zezwoleniu na prowadzenie placówki i numerze wpisu do rejestru.