Z tego, że dzieci cały czas uczą się z książki zawierającej rasistowskie treści, minister się tłumaczy, ale bardzo pokrętnie. W czasie rozmowy z reporterką RMF FM Agnieszką Witkowicz kilka razy zmieniała wersję. Najpierw przekonywała, że to nie jest podręcznik. Później mówiła, że dba o brak dyskryminacji w nowych książkach, a ta jest stara. - O tym zadaniu matematycznym słyszeliśmy już z półtora roku temu, ten zeszyt jest co najmniej 6 lat w obiegu, tutaj władza wykonawcza nie ma wpływu - przekonywała. Radziszewska dodała też, że książki nikt nie używa. - To nie jest oficjalny podręcznik, ja podejrzewam, że w ogóle nie jest on wykorzystywany w szkołach - przekonywała. Później jednak - gdy reporterka RMF FM zwróciła uwagę, że dzieci z książki się uczą - przypomniała sobie, że w sprawie podręcznika interweniowała. Kilka dni temu. - W ciągu kilku dni będę miała odpowiedź, co z tym fantem zrobić - wyjaśniła. Gdzie pani minister interweniowała? W MEN-ie. Ministerstwo Edukacji Narodowej twierdzi jednak, że rasistowskie zadanie to nie jego sprawa. - Każdy wydawca może wydać, co mu się podoba i to od rozsądku nauczyciela i rodziców zależy, czy ma do tego dostęp dziecko - skomentował wczoraj Grzegorz Żurawski z resortu. Agnieszka Witkowicz