Jak dowiedział się nasz reporter Tomasz Fenske, burmistrz chce przesunąć wsie dalej od rzeki. Domy, które mieszkańcy opuścili z powodu powodzi, miałyby już pozostać opuszczone, a nowe powstawałyby mniej więcej dwa kilometry dalej, gdzie woda już nie sięga. Tereny dziś zalane wciąż byłyby za to polami uprawnymi, więc rolnicy nie straciliby swojej ziemi. Burmistrz Krzysztof Jadczak liczy na to, że pomysł zyska aprobatę radnych. Liczy też na pomoc rządu. - Te środki rządowe, które idą na odbudowę, niech nie będą przeznaczane w te same miejsca, które za chwilę być może znowu będą zalane, tylko niech już będą w nowych miejscach, tych bezpiecznych - wyjaśnia. Te bezpieczne miejsca ma wyznaczyć dla poszczególnych wsi rada gminy. Krzysztof Jadczak podkreśla jednak, że to dopiero wstępny projekt. Na razie najważniejsze jest powstrzymanie powodzi.