9:00. Mroźny lutowy poranek. Wjeżdżam na podwórko jednej z posesji we wsi Ossówno na Mazowszu. Witają mnie dwa psy. - Jeden jest spokojny, ale na drugiego proszę uważać. Potrafi ugryźć - ostrzega Ilona. Na żywo widzimy się pierwszy raz. Wcześniej wielokrotnie rozmawiamy przez telefon, wymieniamy maile z dokumentami. 36-latka mieszka w domu jednorodzinnym. Wchodzimy do środka. Na kaflowej kuchni od razu stawia czajnik z wodą. Siadamy przy niewielkim drewnianym stole. Mimo że tę historię słyszałam już wcześniej, dopiero teraz - patrząc jej prosto w oczy - dostrzegam wszystkie emocje. Wstyd. Smutek. Żal. Poczucie niesprawiedliwości. Miała być zwykła impreza Cofamy się do 21 listopada 2016 roku. Poniedziałek. Po Ilonę przyjeżdża znajomy, Dariusz Z. Towarzyszy mu kolega. Kobieta wsiada do auta i we troje jadą do pobliskiego Walentowa. - Wpadliśmy do jego znajomych, których nie kojarzyłam, wypiliśmy dwa kieliszki wódki i na piechotę poszliśmy do sklepu, jak się okazało, nieczynnego. Wtedy to - już we dwoje - spotykają kuzyna Dariusza Z. Mężczyzna nosi takie samo imię i nazwisko. Ilona widzi go po raz pierwszy. Ten proponuje, że zabierze ich do innego marketu. Tam kupują alkohol. Jadą na skraj lasu pomiędzy miejscowościami Makówiec i Sołki. Kobieta teren zna doskonale. - Zaparkowaliśmy i zaczęliśmy pić z jednego kieliszka. To ostatnie, co pamiętam z tamtej nocy. Potem film mi się urywa. "Leciało ze mnie jak z kranu" Następnego ranka Ilona budzi się w domu Dariusza Z. (znajomego od lat). - Byłam zakrwawiona i obolała. Do łazienki szłam na czworaka. Nie miałam pojęcia, co się stało. Około godziny 14:00 do domu odwozi ją ojciec Z. Kobieta wysiada kilkaset metrów od posesji. Wstydzi się całego zajścia. Na beżowej kurtce ma ślady krwi. Odzież ta widnieje w wykazie dowodów rzeczowych i śladów kryminalistycznych otrzymanym od Prokuratury Rejonowej w Mińsku Mazowieckim. Jak czytamy, nosi zaschnięte ślady substancji koloru brunatnego. Ilona - po powrocie - od razu kładzie się do łóżka. - Wtedy już nie krwawiłam. Leżałam dziwnie spokojna, zupełnie nie jak na kacu, a jakby ktoś dał mi inne substancje odurzające. Nie mogłam wstać przez trzy dni. Nie zdjęłam nawet ubrań. W międzyczasie pisze z Dariuszem. Pyta, co się stało. Ten unika odpowiedzi. Gdy w końcu, po kilkudziesięciu godzinach moja rozmówczyni zaczyna spożywać kolejne posiłki, sytuacja wymyka się spod kontroli. - Zaczął ze mnie lecieć kał. Nie mogłam tego zatamować. W nocy kąpałam się kilka razy, nakładałam podpaski. Mimo wszystko lało się ze mnie jak z kranu. Bolały mnie okolice odbytu, ale myślałam, że może dostałam hemoroidów albo złapałam wilka. Kupiłam nawet krem na te pierwsze. 10-centymetrowa kłuta rana odbytu Mijają kolejne dni. Stan llony nie poprawia się. Nadchodzi sobota. - Zdecydowałam, że czas pojechać do szpitala. Nie miałam siły dalej walczyć z tą przypadłością. Lekarz - po badaniu - stwierdził, że trzeba mnie natychmiast położyć na stół operacyjny i wyłonić stomię. Wytłumaczono mi, że od teraz będę wypróżniać się do worka zamocowanego na brzuchu. W międzyczasie przyjechali ordynator i policja. W Szpitalu Powiatowym w Węgrowie kobieta przebywa od 26 listopada do 6 grudnia 2016 roku. Rozpoznanie? W karcie informacyjnej leczenia: "Zastarzała rana cięta odbytu i odbytnicy drążąca do kości krzyżowej z przecięciem zwieraczy odbytu; Przestępstwo z użyciem narzędzia ostrego; Inne i nieokreślone urazy brzucha, dolnej części grzbietu i miednicy, uraz mięśni i więzadeł brzucha; Uraz narządów jamy brzusznej; Uraz prostnicy". Rana odbytu ma 10 cm długości oraz 2,5 cm szerokości. Jak czytamy w aktach, mogła być spowodowana nożem. 26 listopada Ilona przechodzi operację wydobycia kolostomii. W okolicy rozchodzą się plotki. - Wszyscy wiedzieli, że ktoś zrobił mi krzywdę, ale oficjalnie milczeli. Mam też żal do rodziców, nie wspierali mnie, nie towarzyszyli w przesłuchaniach. "Napiłaś się, to masz za swoje" - tak uważali. Wiejska mentalność kazała im zakopać to pod dywan. Empatia? Brak. Ślady krwi w aucie Sprawę przeciwko dwóm Dariuszom Z. prowadzi Prokuratura Rejonowa w Mińsku Mazowieckim. Podejrzenie: "wykorzystanie seksualne osoby bezradnej lub niepoczytalnej" oraz "spowodowanie średniego i lekkiego uszczerbku na zdrowiu". Według ich zeznań 21 listopada 2016 roku - po spożyciu alkoholu - odwożą Ilonę do domu. Ta jednak nie chce wysiąść z auta. Pomóc w wyciągnięciu córki z pojazdu ma jej tata - Grzegorz. Idzie po szwagra. Jednak zanim wróci, Dariuszowie Z. odjeżdżają wraz z kobietą. Nowo poznany Z. podrzuca kolegę Ilony do domu i zostaje z nią w samochodzie. Jego ojciec szuka mężczyzny po tym, jak długo nie wraca. Znajduje go pijanego, zakopanego citroenem w skarpie. Na tylnej kanapie leży Ilona w stanie - jak czytamy - głębokiego upojenia alkoholowego. Na beżowej kurtce ma plamy krwi. Dariusz Z. podkreśla, że nic nie zrobił i nie wie, co się stało. Wraz z ojcem odwożą ją do drugiego Dariusza Z. Najważniejszą informacją o tym, co mogło stać się 21 listopada 2016 roku, są wspomniane wcześniej krwawe ślady na odzieży Ilony i rana cięta odbytu. Śledczy ustalają, że na odzieży znajdują się też ślady męskiego nasienia obu mężczyzn - Dariusza Z. - znajomego Ilony - na jej majtkach i legginsach, a nowo poznanego Dariusza Z. - na zewnętrznej stronie kurtki. Istotne są również trzy noże znalezione w aucie nowo poznanego Dariusza Z. Według zeznań mężczyzna w poniedziałek rano miał zbierać grzyby. Powołano czworo biegłych - doktora nauk medycznych, z zakresu badań biologicznych, analizy śladów krwawych oraz psychologa. Prokuratura Rejonowa w Mińsku Mazowieckim - "z uwagi na charakter sprawy, dobro osoby pokrzywdzonej oraz dane wrażliwe zawarte w opiniach" - nie udostępnia ich Interii. Śledztwo umorzono 25 kwietnia 2018 roku śledztwo umorzono. Jak czytamy w uzasadnieniu, "nie jest możliwe skierowanie aktu oskarżenia przeciwko podejrzanym, bo mimo wyczerpania inicjatywy dowodowej nie jest możliwe ustalenie, który z nich dopuścił się drugiego czynu - z art. 157 § 1 kk - zaś brak jest dowodów na ich działanie wspólne i w porozumieniu". Obaj podejrzani zasłaniają się niepamięcią wynikającą ze stanu upojenia alkoholowego. Zaznaczyć należy, że w citroenie należącym do nowo poznanego przez Ilonę Dariusza Z. znaleziono 26 śladów krwi. Ich analiza - czytamy - dostarczyła podstaw do stwierdzenia, że do obrażeń odbytu doszło, z dużym prawdopodobieństwem, w tym pojeździe. Nie pozwala ona jednak ustalić faktycznego przebiegu zdarzenia oraz sprawcy - stwierdza prokuratura. Śledczy biorą pod uwagę jeszcze jedną wersję. Właściciel auta podkreśla, że wielokrotnie współżył w nim z narzeczoną. Ta - podczas dwukrotnego przesłuchania - potwierdza jego zeznania. Stąd też przypuszczenie, że ślady nasienia na kurtce Ilony mogły znaleźć się przypadkowo, w wyniku kontaktu odzieży z tapicerką. Prokuratura nie odpowiada na pytanie Interii, czy zatem na kurtce Ilony znalazł się również materiał biologiczny partnerki, z którą jeden z ówczesnych podejrzanych miał wcześniej odbyć stosunek seksualny. Jeśli chodzi o ślady nasienia na majtkach i spodniach pokrzywdzonej, śledczy sądzą, że nie sposób zweryfikować - biorąc pod uwagę stan upojenia alkoholowego - czy do ewentualnego obcowania płciowego doszło z przymusu, czy własnej woli Ilony. Sąd zgodny z prokuraturą Kobieta składa zażalenie. Postanowienie prokuratury w mocy utrzymuje jednak Sąd Rejonowy w Mińsku Mazowieckim. "Sąd I instancji wskazał, że w toku postępowania przygotowawczego przeprowadzono szereg czynności dowodowych zmierzających do ustalenia wszystkich okoliczności sprawy, a w szczególności ustalenia sprawcy lub sprawców. Sąd Rejonowy podkreślił, że z jednej strony istnieje szereg wątpliwości, których nie dało się jednoznacznie rozstrzygnąć, zaś z drugiej strony brak jest niebudzących wątpliwości dowodów winy wskazanych w postanowieniu mężczyzn, czy też dowodów na ich działanie wspólnie i w porozumieniu. Zebrany w sprawie materiał dowody nie dostarczył podstaw do wniesienia aktu oskarżenia, to zaś spowodowało umorzenie śledztwa. Dla przypisania podejrzanym sprawstwa i winy w zakresie popełnienia zarzucanych im czynów i skierowania aktów oskarżenia, konieczne jest poczynienie ustaleń o stopniu prawdopodobieństwa, co najmniej graniczący z pewnością. W sprawie, pomimo szeroko podjętej inicjatywy dowodowej przez prokuratora, ustaleń takich nie można było poczynić" - odpowiada Interii rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Siedlcach Agnieszka Karłowicz. 36-latka wnosi również skargę nadzwyczajną. Jednak z uwagi na upływ terminu - pięć lat od dnia uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia - nie zostaje ona uwzględniona. Ilona zwraca się też o bezpośrednie wsparcie materialne do Funduszu Sprawiedliwości. Nie zostaje jej ono przyznane. Uzyskuje za to darmową pomoc prawną i psychologiczną. Do momentu publikacji tekstu nie dostajemy odpowiedzi od Ministerstwa Sprawiedliwości. Dariusz Z. - właściciel citroena - umiera w lipcu 2022 roku. Jego ciało - w Jeziorku Czerniakowskim w Warszawie - znajduje kajakarz. Adwokat: Zabrakło determinacji Sprawę komentuje adwokat Adam Chemycz. Nie reprezentuje on Ilony oficjalnie, udziela jej jedynie bezpłatnych porad prawnych. - Według mnie po stronie organów ścigania zabrakło determinacji, by postawić w stan oskarżenia konkretną osobę. Zdarzają się procesy poszlakowe, gdzie dowodów jest zdecydowanie mniej niż tutaj. Mam poczucie, że w tej sprawie można było zrobić więcej. Prokuratura mogła zlecić wykonanie dodatkowych czynności. Trudno zgodzić się z argumentacją, że ostatecznie niemożliwym jest rozstrzygnięcie, kto w tym przypadku odpowiada za ten okrutny czyn. Dodaje, że kobietę potwornie okaleczono i całość rozbija się właśnie o tę szczególną przemoc. Kilkaset złotych na miesiąc Jak wygląda życie Ilony na co dzień? W 2017 i 2022 roku przechodzi dwie operacje rekonstrukcji zwieraczy. Nieudane. Wciąż są one za słabe do samodzielnej pracy. Moja rozmówczyni dalej wypróżnia się przy pomocy stomii. - Trafiłam na wybitnego proktologa, ale pewnych rzeczy nie zmieni nawet najlepszy lekarz. Praca? Kiedyś w salonie fryzjerskim, dziś - ze względu na uszczerbek na zdrowiu - bez szans na powrót. Dostaje 913 złotych renty. Czasem dorywczo sprząta. - Wpadnie jakieś 200-400 złotych miesięcznie. Finansowo ledwo wiążę koniec z końcem. Regularnie wykonuję kosztowne badania, choćby USG odbytu za 300 złotych. Nigdy później nie staje oko w oko ze sprawcami. Z jednym mija się na targu, ale natychmiast odwraca głowę. Boi się. Czuje wstyd. Kobieta ma do siebie żal. - Mogłam zgłosić się do szpitala wcześniej. Wtedy nie byłoby najmniejszych wątpliwości, przeprowadziliby badania toksykologiczne pod kątem obecności narkotyków i ginekologiczne. Sprawa pewnie potoczyłaby się inaczej... W listopadzie zaplanowano operację zespolenia. - Mam nadzieję, że w końcu odwróci się ta karuzela niepowodzeń, prywatnych i zdrowotnych tragedii. Ilona żyje sama. Jak mówi, historia ta rzutuje na jej relacje z mężczyznami. - Nie interesuje mnie teraz związek. Może kiedyś, w przyszłości. Zresztą w okolicznych małych miejscowościach wszyscy wiedzą, że mam worek na brzuchu. Nikt nie zechce takiej dziewczyny. Chcesz porozmawiać z autorką? Napisz: aleksandra.cieslik@firma.interia.pl * Po publikacji artykułu dostajemy e-mail od resortu sprawiedliwości. "W odpowiedzi na pismo z prośbą o przyznanie pomocy materialnej pani Ilona otrzymała wyczerpujące informacje o możliwych formach wsparcia. Została jej wskazana placówka - najbliższa miejsca zamieszkania - udzielająca pomocy pokrzywdzonym na zlecenie Funduszu Sprawiedliwości. Ministerstwo Sprawiedliwości nie udziela bowiem bezpośrednio pomocy pokrzywdzonym. Robią to ośrodki i punkty lokalne pomocy pokrzywdzonym przestępstwem, finansowane ze środków Funduszu Sprawiedliwości. Pani Ilona wielokrotnie korzystała z pomocy Lokalnego Punktu Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem w Węgrowie. W okresie od sierpnia do grudnia 2021 r. wielokrotnie otrzymała darmową pomoc prawną i psychologiczną. Udzielono jej również wsparcia materialnego w postaci pokrycia kosztów zakup leków, żywności, ubrań i środków czystości, a także zwrotu kosztów dojazdu do punktu pomocy. W lutym 2022 r. pani Ilona skorzystała z kolejnej pomocy prawnej, po czym nie skontaktowała się więcej z placówką".