Dyrektorzy zasłaniają się w takich przypadkach brakiem pieniędzy, jednak kontrolerzy odpowiadają: wystarczy dobrze zarządzać czystością i wyżywieniem, by wydać o wiele mniej przy zdecydowania lepszych efektach. Większość zarzutów dotyczyło, jak w przypadku szpitala Brudnowskiego w Warszawie, niechlujstwa i złej organizacji. Mopy, którymi sprzątaczki sprzątały sale, nie były gotowane i odkażane - mówi reporterowi radia RMF FM rzecznik NIK-u. Dużo zastrzeżeń było też do szpitalnego żywienia. Chociaż posiłki w kontrolowanych szpitalach miały odpowiednią wartość kaloryczną, nie zapewniały odpowiedniej wartości odżywczej - w diecie stwierdzono stosowanie wędlin niskiej jakości, niedobory produktów zbożowych i nabiału, nadużywanie soli, nikłe stosowanie warzyw i owoców - powiedział prezes NIK-u Jacek Jezierski. Kontrola wykazała też, że nie zapewniono bezpieczeństwa mikrobiologicznego posiłków. W czterech szpitalach badania inspekcji sanitarnej wykryły zarówno w posiłkach, jak i na rękach personelu kuchni szczepy bakterii będących zagrożeniem dla zdrowia pacjentów. Okazuje się, że obecnie bardziej opłaca się zatrudnić zewnętrzne firmy, niż organizować własny catering i sprzątanie, choć bywa i tak, jak w Kaliszu, gdzie dyrektor szpitala dał zarobić o milion złotych więcej, niż wynikało to z cen rynkowych. Teraz będzie się tłumaczył przed prokuratorem.